- Można współczuć Amerykanom, że im akurat przytrafił się taki wyciek, ale dziś wszelkie przekazy informacji odbywają się niemal publicznie – przypomina gen. Stanisław Koziej. Zdaniem szefa BBN konsekwencje rewelacji Wikileaks dla relacji Polska-USA będą "żadne".
Zdaniem Kozieja zapowiadane ujawnienie ponad 250 tysięcy tajnych dokumentów amerykańskiej (i nie tylko) dyplomacji przez portal Wikileaks to „doskonała ilustracja nowej jakości polityki informacyjnej”.
- Cyberataki stają się chlebem powszednim. Decydenci powinni się nauczyć funkcjonować w tym nowym środowisku informacyjnym. Wszelkie przekazy informacji odbywają się niemal publicznie, to już nie era telegrafu czy kurierów z zalakowanymi kopertami. Wszystko, co się czynie, w tym także w sferze niejawnej, trzeba czynić ze świadomością, że niedługo może być publiczne – przestrzegł.
"Nie sądzę, by Polska została wykorzystana"
Rewelacje Wikileaks dotyczące negocjacji tarczy antyrakietowej, jak dodał, nie zaskoczyły go. – Nie sądzę, by Polska została wykorzystana. Żadnych konsekwencji dla relacji z Waszyngtonem nie będzie, bo stosunki USA-Polska odbywały się przy pełnej świadomości obu stron – dodał.
Szef BBN jest przekonany, że taki przypadek może dotknąć każde państwo, zwłaszcza takie, które jest zaawansowane technologicznie i demokratyczne. Dla Polski z tego zdarzenia wynika konieczność "zdecydowanego przyspieszenia" prac nad strategią bezpieczeństwa informacyjnego oraz formalnego zdefiniowania kategorii cyberbezpieczeństwa czy cyberprzestrzeni. Wymienił w tym kontekście zarówno wymiar technologiczny tego, jak i personalny (czyli dbałość o dysponentów informacji).
Źródło: tczew.naszemiasto.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24