Prokurator wszczął dochodzenie w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej eurodeputowanego PO Michała Boniego poprzez uderzenie go otwartą dłonią w policzek - poinformował Przemysław Nowak, rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej. Boniego spoliczkował inny europoseł, Janusz Korwin-Mikke z KNP. - To jest oczywiste naciąganie prawa - skomentował szef Nowej Prawicy.
Chodzi o incydent z 11 lipca, podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Michał Boni został spoliczkowany przez Janusza Korwin-Mikkego. Na Twitterze Boni napisał wówczas: "Powiedziałem 'dzień dobry' posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!".
Według lidera Kongresu Nowej Prawicy, była to konsekwencja braku przeprosin ze strony polityka PO za słowa sprzed dwudziestu paru lat, przy okazji zainicjowanej przez Korwin-Mikkego lustracji. Reakcję Boniego i upublicznienie przez niego zajścia Korwin-Mikke skomentował: - Ta gnida się wzięła i poleciała z tym do prasy. Jakbym wiedział, że to zrobi, tobym go opluł.
Zawiadomienie MSZ
Zawiadomienie w tej sprawie jeszcze tego samego dnia w Prokuraturze Generalnej złożyło MSZ. Tydzień temu zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Prokurator zdecydował się na objęcie ściganiem tego czynu z uwagi na miejsce jego popełnienia bezpośrednio związane z działalnością instytucji publicznej oraz z uwagi na status osób uczestniczących w tym zdarzeniu. Wszczęcie dochodzenia jest niezbędne, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy - powiedział prok. Nowak. Dodał, że w piątek prokuratura ma wysłuchać w tej sprawie Boniego.
Śledztwo z urzędu
Po otrzymaniu zawiadomienia MSZ ws. Boniego prokurator zajmujący się sprawą rozważał, czy istniała podstawa do zainicjowania postępowania karnego. Przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej zazwyczaj ścigane jest z oskarżenia prywatnego, co oznacza, że to Boni musiałby chcieć ścigania Korwin-Mikkego i samemu skierować do sądu prywatny akt oskarżenia o naruszeniu swej nietykalności przez europosła Kongresu Nowej Prawicy. Niekiedy jednak prokurator prowadzi z urzędu śledztwa w sprawach ściganych z oskarżenia prywatnego. Prawo przewiduje taką możliwość w sytuacjach, w których prokurator uznaje, że za przejęciem sprawy przemawia interes społeczny. Tak stało się w tym przypadku.
Korwin-Mikke: to jest oczywiste naciąganie prawa
Według Korwin-Mikkego nie ma możliwości, by wszcząć sprawę z urzędu. - To jest oczywiste naciąganie prawa, ale ja się nie boję. Oczywiście będę się stawiał na wezwania prokuratury w tej sprawie. Bardzo przyjemnie jest rozmawiać z prokuratorami, zwłaszcza z paniami - powiedział polityk w czwartek poproszony o komentarz do sprawy. Art. 217 Kodeksu karnego głosi: "Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku". Zapisano w nim też, że sąd może odstąpić od wymierzenia kary, jeśli naruszenie nietykalności było wynikiem wyzywającego zachowania osoby uderzonej, albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności.
Obiecał i spoliczkował
Korwin-Mikke mówił, że spoliczkował Boniego, bo tak obiecał. - Kiedy w czasie debaty ws. ustawy lustracyjnej (w 1992 roku) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację - mówił Korwin-Mikke. 31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął.
Autor: db//rzw / Źródło: PAP