Staramy się podejmować decyzje rozsądne i odpowiedzialne, albowiem mamy w tyle głowy cały czas, że narażenie kogokolwiek na utratę zdrowia bądź życia jest zagrożone karą i to z Kodeksu karnego - mówił na antenie TVN24 Maciej Godlewski ze Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych. Komentował w ten sposób decyzję rządu, aby po weekendzie majowym umożliwić otwarcie żłobków i przedszkoli.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od 6 maja możliwe będzie otwarcie żłobków i przedszkoli. Natomiast 4 maja zostanie zdjęty zakaz działalności instytucji kultury i wprowadzona możliwość otwarcia obiektów sportowych.
"Zostaliśmy postawieni w dosyć trudnej sytuacji"
Maciej Godlewski ze Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych komentował tę decyzję na antenie TVN24. - Zostaliśmy postawieni w dosyć trudnej sytuacji z powodu ograniczonych finansów, jakimi w tej chwili dysponujemy. Mówię tu głównie o przedszkolach niepublicznych. Ta sytuacja rozwijała się dosyć dynamicznie. Rodzice zastanawiali się, czy mają płacić pełne czesne i to jakby skutkuje dzisiaj trochę mizerią finansową - powiedział.
Czytaj więcej w raporcie tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje.
- Druga rzecz to jest to, że my musimy podjąć bardzo odpowiedzialne decyzje. Nie mamy twardych danych, które mówiłyby o tym, że jest w tej chwili jakiś spadek zachorowań i to budzi nasz największy niepokój. Mam wrażenie też, że jeżeli toczy się dyskusja na temat otwieranych przedszkoli, możemy być wciągnięci niechcący w spór polityczny, a my tego nie chcemy. My mamy się zajmować dziećmi. Osoby prowadzące przedszkola to są osoby, które mają pewną wrażliwość społeczną i ich celem głównym jest zajmowanie się dziećmi, troska o nie, ale również troska o pracowników, bo nie ma mowy o wychowywaniu dzieci bez tych pracowników - wyjaśnił Godlewski.
Stwierdził, że z jego informacji wynika, że "95 procent rodziców jest przeciwnych posłaniu dzieci do przedszkoli". - Ale w uzupełnieniu chciałem powiedzieć, że są gminy i nawet podwarszawskie, ten tak zwany wianuszek podwarszawski, które już ogłosiły, że przedszkola samorządowe będą otwarte - dodał.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że jesteśmy postawieni w takiej sytuacji, że mamy sami się rządzić zgodnie z rozporządzeniem. Sami możemy podejmować decyzje. Nikt z samorządu z nami nie chce rozmawiać, nikt z rządu z nami nie chce rozmawiać, oświata niepubliczna jest traktowana jako zło konieczne. Radzimy sobie tak, jak możemy. Przede wszystkim staramy się podejmować decyzje rozsądne i odpowiedzialne, albowiem mamy gdzieś tam w tyle głowy cały czas, że narażenie kogokolwiek na utratę zdrowia bądź życia jest zagrożone karą i to z Kodeksu karnego. Dlatego bardzo się o to martwimy - mówił Godlewski.
Zaapelował też do władzy, aby " jeszcze raz rozważyć, czy naprawdę my musimy w tej sytuacji otwierać placówki oświatowe". - Dajcie nam państwo narzędzia do tego, żebyśmy podjęli racjonalne decyzje. My się po prostu boimy. Nauczyciele mogą odmówić przyjścia do pracy i cały plan runie - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock