W szpitalu ma być 50 respiratorów, a zarazem mają być tam lekko chorzy czy chorzy, u których objawy nie są tak nasilone. To się ze sobą wyklucza - wskazywał w "Faktach po Faktach" prezes Naczelnej Izby Lekarskiej profesor Andrzej Matyja. Odniósł się do informacji o powstającym tymczasowym szpitalu na Stadionie Narodowym, przeznaczonym dla chorych na COVID-19. O tej inicjatywie mówili także epidemiolog i były krajowy konsultant do spraw obronności w dziedzinie epidemiologii profesor doktor habilitowany Krzysztof Chomiczewski oraz specjalista chorób wewnętrznych Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali i lekarz.
Na Stadionie Narodowym w Warszawie od piątku trwa budowa szpitala tymczasowego dla osób zakażonych koronawirusem. Miejsca dla pacjentów mają się znaleźć w salach konferencyjnych stadionu.
Odpowiedzialny za powstanie i działanie szpitala będzie doktor Artur Zaczyński, lekarz neurochirurg i zastępca dyrektora do spraw medycznych warszawskiego szpitala MSWiA. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej mówił on, że w powstającym szpitalu mają być leczeni chorzy z lekkim przebiegiem COVID-19. W "Faktach po Faktach" w TVN24 potwierdził później także, że w szpitalu ma znaleźć się 50 respiratorów. Przekonywał również, że w tej chwili wydolność systemu ochrony zdrowia jest nadal stabilna.
Profesor Matyja: wykluczają mi się dwie rzeczy
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej profesor Andrzej Matyja mówił "Faktach po Faktach" w TVN24 o powstającym szpitalu i słowach Zaczyńskiego na ten temat.
- Ja nie jestem takim optymistą, jak przed chwileczką kolega Artur Zaczyński. Coś mi się tutaj nie zgadza. Polski system ochrony zdrowia już nie jest stabilny, więc ja nie widzę tej stabilności, którą pan doktor nam tutaj przedstawił - ocenił.
- Wykluczają mi się dwie rzeczy - przyznał. Zwrócił uwagę, że w szpitalu ma być "50 respiratorów, a zarazem mają być tam lekko chorzy czy chorzy, u których te objawy nie są tak nasilone".
- To się ze sobą jakby wyklucza - podkreślił gość "Faktów po Faktach".
- Jeżeli ma być 50 respiratorów, to - szybciutko policzyłem - w jednym dniu musi być zatrudnionych około pięciu, sześciu anestezjologów - zaznaczył profesor Matyja. Jego zdaniem "to jest po prostu niemożliwe do zrealizowania". - Jeszcze słyszymy, że podobne szpitale mają powstać w każdym województwie. Łatwo wybudować, łatwo wstawić respirator, tylko nie da się obsługiwać [respiratorów - przyp. red.] przez ludzi do tego nieprzygotowanych - argumentował.
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej przyznał, że "nie jest optymistą, że to wszystko tak będzie ładnie i prosto wyglądać".
- Jest założone stworzenie 500 łóżek covidowych z możliwością rozbudowy do 1000 łóżek , z czego 50 to będą łóżka przeznaczone do intensywnej terapii - mówił. Minister wskazywał, że "ten szpital będzie dla pacjentów chorych na COVID-19 wymagających opieki, ale niebędących jeszcze w takim stanie, żeby wymagali opieki na OIOM-ie". - Oczywiście, jeżeli stan któregoś z pacjentów się pogorszy, to właśnie do tego jest te 50 łóżek OIOM-owych - dodał minister.
"Dlaczego do tej pory nie usprawniono systemu?"
O tworzonym na Stadionie Narodowym w Warszawie szpitalu i sytuacji epidemicznej w Polsce mówili w programie również epidemiolog i były krajowy konsultant do spraw obronności w dziedzinie epidemiologii profesor doktor habilitowany Krzysztof Chomiczewski oraz specjalista chorób wewnętrznych Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali i lekarz.
Chomiczewski przyznał, że "w pełni zgadza się" z Matyją. - Mnie gorzki śmiech ogarnia, kiedy słyszę o ilościach łóżek i ilościach respiratorów. Bo ja jeszcze nie znam takiego modelu łóżka, które by samo leczyło pacjenta i do tej pory jeszcze nie są rozpowszechnione respiratory, które by same leczyły chorych - mówił profesor.
- Oczywiście to jest dobre, trzeba być przygotowanym na najgorsze i mieć takie rezerwowe szpitale, ale mam pytanie, dlaczego do tej pory nie usprawniono systemu? Przecież był okres letni, kiedy ta ilość zachorowań spadła - kontynuował.
Zwrócił uwagę, że "wiadomo było – bo wszyscy światli epidemiolodzy, Światowa Organizacja Zdrowia zapowiadała - że na jesieni będzie gwałtowny wzrost zachorowań". - Dlaczego wtedy nie zrobiono pewnych przygotowań, jak na przykład opracowanie systemów? - pytał epidemiolog.
- Jak ja słyszę, że umiera pacjent chory na COVID-19 w karetce, wożony od szpitala do szpitala, bo go odbijają jak piłeczkę, a z drugiej strony pan minister (zdrowia, Adam Niedzielski - red.) twierdzi, że tylko 60 procent tak zwanych łóżek covidowych jest zajętych, to nie mam powodu, żeby nie wierzyć panu ministrowi, ale czy tak trudno byłoby stworzyć system informatyczny (...) dostępny dla dyspozytorów pogotowia ratunkowego? - kontynuował.
W piątek wieczorem w Garwolinie zmarł chory na COVID-19 kierowca karetki pogotowia. Od kilku dni przebywał w izolacji domowej z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem. W piątek przed południem w poważnym stanie został zabrany z domu przez zespół ratownictwa medycznego, a następnie kilkanaście godzin trwały poszukiwania dla niego miejsca w szpitalach leczących chorych na COVID-19. Choć formalnie łóżko powinno być dostępne, to nie znalazło się dla niego miejsce w żadnej specjalistycznej placówce. Ostatecznie został przyjęty do Szpitala Powiatowego w Garwolinie, gdzie nie udało się go uratować.
W poniedziałek natomiast minister zdrowia Adam Niedzielski zapewniał na konferencji w kraju mamy dostępne 15 tysięcy łóżek dla pacjentów z koronawirusem, a zajętych w tym momencie jest około 8 tysięcy, czyli 60 procent. - Pojawiały się sygnały, że mają charakter papierowy. Przeprowadziliśmy kontrole, czy są rzeczywiste i jest to liczba po weryfikacji - oświadczył.
Polska Federacja Szpitali ma propozycje. "Przede wszystkim postulat znacznej poprawy koordynacji (…) ruchu pacjentów"
Fedorowicz przyznał, że zapobieganie takim sytuacjom, jaka miała miejsce w Garwolinie "to rzeczywiście trudne zadanie". - Polska Federacja Szpitali ma takie propozycje, zgłosiliśmy je. Dzisiaj zresztą na stronie internetowej ukazały się kompleksowe propozycje i w nich między innymi, a może przede wszystkim, postulat znacznej poprawy koordynacji (…) ruchu pacjentów - podkreślił.
- Uważamy, że takie centra, które byłyby troszeczkę wzorowane na centrach kontroli ruchu lotniczego, gdzie w czasie rzeczywistym byłyby przekazywane dane ze szpitali i (…) pokazywane w czasie rzeczywistym na takich komputerach z dashboardami, bardzo nowoczesną technologią - wyjaśniał.
Jak mówił, że "zamiast dzwonić do poszczególnego szpitala, telefony byłyby wykonywane z pogotowia do takiego centrum koordynacji". - My wiemy, że są sztaby zarządzania kryzysowego, ale wydaje nam się, że one nie są aż tak skomputeryzowane, nie mają takiego przepływu informacji i co więcej, dyrektorzy zgłaszają, że czasami po godzinach trudno się z nimi skontaktować - zwrócił uwagę Fedorowicz.
- Więc postulujemy poprawę tej koordynacji, realokację zasobów tak, abyśmy mogli te zasoby, które mamy w sposób optymalny wykorzystać - podsumował gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock