Czy koronawirusem można zakazić się w sklepie? Jak długo społeczeństwo będzie zmuszone pozostać w izolacji? Czy z astmą lub stwardnieniem rozsianym znajdujemy się w grupie podwyższonego ryzyka? Czy szalik lub apaszka może zastąpić maseczkę? Na wasze pytania odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" lekarz medycyny podróży Łukasz Durajski.
W sobotę potwierdzono 92 przypadki zakażenia koronaworusem. Łącznie od początku epidemii w całym kraju na COVID-19 zachorowało 1481 osób. Zmarło 17 chorych.
Skoro badania wykazały, że wirus w powietrzu utrzymuje się do 3 godzin, to czy to znaczy, że można się nim zarazić, np. w sklepie? Marta
Durajski: W pomieszczeniach wirus się utrzymuje, natomiast uspokajam, jeśli chodzi o otwieranie okien. W ten sposób wirus się nie dostanie do mieszkania. Zachęcam wręcz do wietrzenia pomieszczeń.
Natomiast musimy być ostrożni w pomieszczeniach. Stąd różne regulacje w sklepach, chociażby poprzez ograniczenia liczby klientów. Zachęcam także, że jeśli udajemy się do sklepu, a mamy jakiekolwiek objawy, a nie ma kto nam zakupów zrobić, to zakładajmy maseczkę.
Zakupy powinniśmy także robić raz i konkretne. Nie chodzić co chwilę po bułkę. Zrobić listę zakupów i jednorazowo zrobić większe, by nie generować częstych wizyt w sklepach. Korzystać z możliwości, które dały nam sklepy, jak choćby płyny dezynfekujące przy wejściu, czy możliwość założenia jednorazowych rękawiczek.
Jestem pielęgniarką. Cudem dwa razy przeżyłam sepsę, mam obniżoną odporność. Pracuję w poradni (przy dużym szpitalu). Czy powinnam pracować? Dorota
Durajski: Jeżeli do tej pory nie było decyzji, że praca jest przeciwskazana, czyli jeśli pani miała takie problemy zdrowotne jakie miała i dalej może pracować, to nie widzę takiego problemu.
Jeśli przebieg sepsy i problemy z którymi się pani borykała, były przeciwwskazaniem do kontaktu z innymi patogenami czy wirusami, bakteriami, które normalnie spotykamy jako służba zdrowia, to na pewno pani takie przeciwwskazania otrzymała. To samo tyczy się koronawirusa, w tym przypadku te zalecenie nie byłyby odrębne.
Służba zdrowia jest pod dużym ostrzałem, jeśli chodzi o sytuację, więc każda ręka do pracy jest potrzebna. Wszystko trzeba robić ze zdrowym rozsądkiem. Jeśli nie było przeciwwskazań do pracy w poradni to myślę, że to nie jest kłopot. Rezygnowanie w momencie, w którym mamy obawy o pracę, są nieuzasadnione, nie należy przesadnie się obawiać.
Czy mając cukrzycę typu 1 od 21 lat, koronawirus może być dla mnie niebezpieczny tak samo, jak dla osób starszych? Ela
Durajski: Pacjentka, która ma od wielu lat chorobę współistniejącą, jest w grupie podwyższonego ryzyka. Cukrzyca jest na drugim miejscu, jeśli chodzi o procent zgonów u pacjentów w związku z COVID-19. Jeżeli pacjenci mają cukrzycę, bez dużego rozróżnienia na typ cukrzycy, jest to choroba, która nie sprzyja przebiegowi COVID-1. Zalecam absolutną izolację, ograniczyć kontaktu, poprosić o to, żeby produkty były donoszone do domu, żeby kontakt nawet z najbliższymi był jak najmniejszy.
Czy szalik lub apaszka może zastąpić maseczkę? Limonka
Durajski: Ani szalik, ani apaszka, ani bawełniana maseczka nie uchronią nas przed koronawirusem. W tym sensie nie ma znaczenia czym zasłonimy twarz. W momencie, w którym zaczyna nas męczyć kaszel czy zaczynamy kichać, to jak najbardziej powinniśmy się czymś osłonić, unikając osłaniania się ręką. Jeżeli chodzi o ochronę nas samych, no to niestety absolutnie nie daje to żadnej ochrony.
Czy mogę przejść ultra szybkie praktyczne szkolenie, żeby wspomóc szeregi personelu w walce z koronawirusem? Nie posiadam żadnych kwalifikacji, ale chęci. Aneta
Durajski: Zdecydowanie pojawia się problem formalny. Z założenia ograniczamy dostęp do szpitala osób z zewnątrz. Wykształcony personel ma zdolności i informacje pozwalające do leczenia pacjenta w sposób prawidłowy, przy uniknięciu błędów. Nie możemy pozwolić sobie na to, że wejdą do szpitala osoby, które będą popełniać jakieś błędy w procedurach, z tego powodu, że może nas to kosztować wiele kolejnych problemów i zachorowań, które będą się pojawiać.
Jeśli mamy potrzebę, można zadzwonić do szpitala i zapytać, czy nie jest potrzebna pomoc inna, niż bezpośredni kontakt z pacjentem.
Idę do pracy dla was, wy zostańcie w domu dla mnie. To jest najprostszy apel, który my, lekarze możemy wystosować do pacjentów, żeby nie generować niepotrzebnego ryzyka. Każdy zainfekowany personel będzie generować kolejne problemy. Apeluje o to, by pozostać w domu.
Jak długo (jako społeczeństwo) w obecnej sytuacji będziemy zmuszeni pozostawać w izolacji? Elżbieta
Durajski: Na ten moment możemy jedynie szacować, ponieważ mamy jeden kraj, który przechodził przez to, z czym my się teraz borykamy, czyli Chiny. Tam to trwało kilka miesięcy i pewnie tak samo będzie u nas. Czy pomoże nam pogoda, czy pomoże nam zmiana pory roku? Tego jeszcze nie wiemy. Mamy nadzieję, że tak. Mamy nadzieję, że z początkiem lata będziemy przynajmniej na etapie wyhamowania narastania nowych przypadków.
Pragnę podkreślić, że samo zatrzymanie się narastania nowych przypadków, to nie jest koniec walki z koronawirusem. Nadal będziemy mieli pacjentów, których będziemy leczyć, nadal będziemy mieli mnóstwo osób w kwarantannie. Ten proces będzie trwał jeszcze wiele miesięcy, ale mamy nadzieję, że przynajmniej wyhamowanie choroby nastąpi najszybciej, jak się da. Myślę, że początek lata to jest optymalna data, o której możemy mówić w tym momencie.
Jakie jest zagrożenie zarażenia od osoby palącej w miejscach publicznych? Dorota
Durajski: W trakcie palenia kontaktujemy się z inną osobą, ta osoba jest jednak blisko nas, więc jest ryzyko. Nie mówiąc już o fakcie samego palenia, bo przecież palacze są narażeni ze względu na problemy z płucami, wynikające z samego palenia, to taka osoba jest podatna na koronawirusa.
Spotkania "na papieroska" w przerwie, to najgorsze rozwiązanie jakiego możemy podjąć się w czasie tej epidemii.
Choruję na stwardnienie rozsiane. Czy jestem w grupie ryzyka? Natalia
Durajski: Stwardnienie rozsiane nie jest wymieniana w czołówce chorób współistniejących, jako choroba dużego ryzyka, natomiast musimy pamiętać, że generalnie pacjenci z chorobami współistniejącymi, to są osoby zagrożone.
Nie mamy absolutnej pewności, które choroby będą generowały pacjentów wysokiego ryzyka, a które nie. Na ten moment, stwardnienie rozsiane nie jest wymieniane w czołówce, ale byłbym w tej sytuacji bardzo ostrożny. Uważałbym na to, aby jednak szczególnie zwracać uwagę na zalecenia i nie narażać się na ryzyko.
Czy mikrofale mogą zabić wirusa? Czy w ten sposób można by było użyć maseczki ponownie? Qubi
Durajski: Jeżeli byłoby to takie proste, to już stosowalibyśmy mikrofalówki na punkach dezynfekcji. Nie ma doniesień, żeby mikrofala sama w sobie wirusa dezaktywowała. Co innego kwestia temperatury, którą taka mikrofalówka generuje, bo wirus ginie w temperaturze około 60 stopni, więc w tym sensie może mieć to jakieś znaczenie.
Niemniej nie eksperymentowałbym. Póki nie ma jasnych informacji, że taka metoda zadziała, to na ten moment absolutnie nie potwierdzam.
Choruję na astmę. Niestety reszta domowników pracuje w przedsiębiorstwie, gdzie mają styczność z dużą grupą ludzi. Co mogę zrobić oprócz higieny? Daria
Durajski: W takim przypadku, nie tylko astmy, ale w ogóle osoby z chorobami przewlekłymi, zalecałbym, żeby takie osoby były pod dużo większą kontrolą.
Myślę, że idealnym rozwiązaniem jest izolacja, staranie się unikania kontaktu z otoczeniem. Wiem, że czasem się nie da totalnie odciąć od najbliższych, dlatego polecam szczególnie zadbać o higienę domu, zadbać o to, żeby na przykład spać w osobnym łóżku, osobnym pokoju, jeśli jest to możliwe korzystać z osobnej łazienki.
Podobne zalecenia są wobec pacjentów w czasie kwarantanny. Jeśli członek rodziny ma kwarantannę, to rodzina musi być szczególnie ostrożna.
Jeżeli mamy w rodzinie osoby z chorobami przewlekłymi, osoby starsze, to dbajmy o to, żeby maksymalnie ograniczyć kontakt, tym bardziej, że tych zachorowań mamy coraz więcej, będzie coraz większe ryzyko przeniesienia na osoby potencjalnie słabsze, a to może się dla nich skończyć źle.
Jaki jest sens kwarantanny w domu? Czy nie ma większego efektu izolowanie "podejrzanych" np. w hotelach czy akademikach, jak to robią niektóre kraje? Internautka
Durajski: Oczywiście, że jest to genialne rozwiązanie ze względu na ograniczenie grupy ryzyka. Ale tutaj jest to jednak kwestia rozwiązań systemowych i dostępu.
Niemniej władze mogłyby wesprzeć gospodarkę poprzez wykupienie miejsc w hotelach i akademikach. Jest to jakiś pomysł, jest to do rozważenie i myślę, że gdy będzie rosła liczba chorych, to takie rozwiązania będą brane pod uwagę, a przynajmniej powinny być brane pod uwagę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24