Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że Platforma Obywatelska złoży swój projekt dotyczący związków partnerskich w przyszłej kadencji Sejmu, prawdopodobnie jesienią. Szefowa rządu przekonywała, że sprawa wymaga "pochylenia się nad nią". W sprawie projektu dotyczącego in vitro premier "nie będzie naciskać na posłów".
Dziennikarze pytali Ewę Kopacz podczas wtorkowej konferencji po posiedzeniu rządu, czy PO zgłosi swój projekt dotyczący związków partnerskich. We wtorek Sejm nie wprowadził do porządku obrad projektu autorstwa SLD. - Ja bardzo ubolewam, że nasza ustawa, autorstwa naszego posła (Artura) Dunina, nie trafiła do laski marszałkowskiej - powiedziała Kopacz.
W styczniu 2013 r. Sejm odrzucił trzy projekty ustaw dotyczących związków partnerskich, w tym złożony przez PO.
"Nie można dzisiaj sprawy ludzi traktować jako elementu gry wyborczej"
Ewa Kopacz zapewniła, że ten temat, "tak jak każdy inny, który wymaga pochylenia się nad nim, będzie realizowany". - I podejrzewam, że będzie realizowany w następnej kadencji. Chcemy, by Platforma miała możliwość i szansę rozmowy i dyskusji wewnątrz na ten temat - mówiła szefowa rządu. Zaznaczyła, że PO dotąd nie miała spotkania w tej sprawie i dyskusji takiej jak w przypadku in vitro czy konwencji w sprawie zwalczania przemocy. Kopacz oceniła, że projekty dotyczące związków partnerskich, które dotychczas wpłynęły do Sejmu, są elementem gry przedwyborczej. - Jest koniec kadencji (Sejmu - red.), nie można dzisiaj sprawy ludzi traktować jako elementu gry wyborczej. Chciałabym, by PO rzetelnie podjęła decyzję w tej sprawie i rzetelnie poinformowała opinię publiczną odważnie, jakie jest jej stanowisko - zaznaczyła.
Projekt SLD, którym Sejm we wtorek postanowił się nie zajmować, wpłynął do Izby w styczniu 2013 r. Dotyczył zarówno par hetero-, jak i homoseksualnych. Przewidywał, że związek partnerski byłby zawierany, jeśli dwie pełnoletnie osoby jednocześnie złożą przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego oświadczenia, że wstępują ze sobą w taki związek.
"Nie będzie nacisków w sprawie in vitro"
We wtorek w Sejmie zakończyły się natomiast prace podkomisji nad projektami dotyczącymi stosowania metody in vitro - rządowym i autorstwa posłów SLD. Premier odniosła się także do nich. Szefowa rządu przekonywała, że nie można jej zarzucić, iż "nie była zwolennikiem tej ustawy". - Jest procedowana i myślę, że dość prężnie. Nie zamierzam ani w jedną, ani w drugą stronę naciskać na posłów. Będzie, tak jak każda inna ustawa, przeprocedowana, trafi do Senatu, a z Senatu do podpisu na biurko prezydenta - dodała.
Posłowie PiS celowo opóźniają prace?
We wtorek projektami w sprawie in vitro zajęła się również sejmowa komisja zdrowia. Pierwsza poprawka została zgłoszona już do tytułu ustawy, który brzmi: "o leczeniu niepłodności". Posiedzenie przebiega burzliwie. Poprawkę do tytułu zgłosił Czesław Hoc (PiS), który wskazywał, że jest on niewłaściwy, ponieważ in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności. Ostatecznie tytuł nie zmienił się. Pojawiły się natomiast zarzuty, że posłowie PiS celowo opóźniają procedowanie nad projektem. Przewodniczący podkomisji zdrowia Grzegorz Sztolcman (PO) zgłosił wniosek, by projekt, wraz z pakietem poprawek posła Hoca, odesłać ponownie do prac w podkomisji. Jarosław Gowin (ZP) dopytywał, czy jego poprawki też będą mogły być uwzględnione w pracach w podkomisji, bo on także przygotował pakiet. Przewodniczący komisji Tomasz Latos (PiS) przekonywał, że odesłanie projektu nie zablokuje posłom możliwości ponownego zgłaszania poprawek na kolejnym posiedzeniu komisji zdrowia. W głosowaniu posłowie zdecydowali, że podkomisja ponownie zajmie się projektem. Latos zakreślił im termin zakończenia prac podkomisji na "poniedziałek włącznie" (czyli do 1 czerwca). Przypominał, że na przygotowanie sprawozdania marszałek Sejmu dał komisji zdrowia czas do 9 czerwca br.
Autor: eos//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com