Policja, prokuratura, służby medyczne nie mogą mieć wątpliwości, jakie są ich obowiązki, gdy ofiara przemocy zgłasza się po pomoc - mówi Małgorzata Fuszara. Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania ocenia, że osłabł lęk przed konwencją o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, która wchodzi w życie w sobotę.
Jak wyjaśniła Fuszara w rozmowie z Polską Agencją Prasową, teraz miedzy resortami toczy się cały szereg uzgodnień ws. konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet.
- Najważniejsze dotyczą procedur, ponieważ bardzo wiele problemów tkwi w procedurach. Jesteśmy po serii uzgodnień, które mają doprowadzić do tego, by policja, prokuratura oraz służby medyczne nie miały wątpliwości, jakie są ich obowiązki w sytuacji, gdy ofiara zgłasza się po pomoc. Zwróciłam się do szefów odpowiednich resortów o wprowadzenie tych procedur właściwymi regulacjami prawnymi - powiedziała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania.
- Toczymy jeszcze m.in. rozmowy dotyczące obowiązku powiadamiania przez służby medyczne organów ścigania, bo trzeba się zastanowić, czy ważniejsza jest w takich przypadkach tajemnica lekarska, czy konieczność ścigania przestępstwa. Ale uzgadniamy te kwestie - dodała.
Jak tłumaczyła, przykładem trudności, z których często nie zdajemy sobie sprawy, myśląc o tego rodzaju sytuacjach, jest kwestia ubrania dla ofiary gwałtu.
- Łatwo powiedzieć, że ofiara powinna zgłosić się od razu po przestępstwie i od razu powinny być zabezpieczone ślady. No i teraz zastanówmy się, co to w praktyce oznacza, że ona całe ubranie musi zostawić. Czy mamy wprowadzić zasadę, żeby w każdym szpitalu i na każdym posterunku policji były ubrania dla kobiet i mężczyzn w każdym możliwym rozmiarze? Nie jest to możliwe. W związku z tym musi być jakaś inna zasada. Zatem ustaliliśmy, że policja - za zgodą ofiary - będzie jej przywozić ubrania z domu - powiedziała Fuszara.
Dodała, że to pokazuje, ile szczegółowych, praktycznych kwestii musimy uzgodnić, po to, żeby ofiara przeszła przez te procedury w sposób jak najmniej bolesny.
- Staramy się, a konwencja bardzo w tym pomaga i mobilizuje nas do działania - podkreśliła.
"Należy to traktować jak pomoc"
Pytana, dlaczego jej zdaniem ta konwencja wywołuje tak skrajne emocje, odpowiedziała: - Wydawało mi się, że jeśli istnieje jakaś tematyka wspólna dla wszystkich opcji politycznych, niezależna od poglądów, to jest to właśnie kwestia zwalczania przemocy. Ale po tych debatach, które miały miejsce, zaczynam mieć wątpliwości.
Ona sama, jak podkreśla, jest zwolenniczką mechanizmów międzynarodowych. - Konwencje, łącznie z ciałami, które monitorują ich wykonanie - co do którego w tym przypadku były obawy, że będzie nam coś narzucać – nie wprowadzają żadnych mechanizmów, które pozwalałyby nas do czegoś zmuszać. One mają tylko zwracać uwagę państwom, czego jeszcze nie robią, co mogą robić lepiej. Należy to traktować jako zewnętrzną pomoc w szukaniu jak najlepszych rozwiązań a nie bać się, że ktoś nam coś będzie narzucać. To jest pomieszanie pojęć - powiedziała Fuszara.
Autor: mac//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock