Kary finansowe od 40 tysięcy do ponad 300 tysięcy złotych nałożył Narodowy Fundusz Zdrowia na cztery śląskie szpitale. W placówkach tych doszło do nieprawidłowości w opiece nad pacjentami w szpitalnych oddziałach ratunkowych (SOR).
Jedną ze spraw skierowano do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, większość bada też prokuratura. W wyniku tych nieprawidłowości dwóch pacjentów zmarło, jedna pacjentka straciła nogę.
- Ogólnie na pięć kontrolowanych jednostek tylko w jednej były kłopoty natury kadrowej - nie było lekarzy czy kierownika SOR-u. W pozostałych były kadry i sprzęt, tylko był kłopot z realizacją procedur w praktyce, są kłopoty z przełożeniem ich na codzienną praktykę, jest rozmyta kwestia odpowiedzialności w sprawie decyzji co do podjęcia - lub nie - leczenia pacjenta - mówił w poniedziałek na konferencji prasowej w Katowicach pełniący obowiązki dyrektora śląskiego oddziału NFZ Piotr Nowak.
Zmarł po kilku godzinach czekania
W Sosnowieckim Szpitalu Miejskim 18 marca na izbie przyjęć zmarł 39-letni pacjent, który zgłosił się ze spuchniętą nogą i wysiękiem. Wiele godzin oczekiwał na przyjęcie do szpitala. NFZ nałożył na tę placówkę 40 tysięcy złotych kary. Szpital złożył zażalenie na tę decyzję, co wstrzymuje realizację zaleceń pokontrolnych, w tym płatność kary.
- Organizacja pracy, zabezpieczenie obsady lekarskiej i pielęgniarskiej w tym przypadku było w odpowiednim wymiarze i czasie. Zawiodła koordynacja działań, brak decyzji i niejasna odpowiedzialność za decyzję - powiedział Nowak.
Wożony karetkami między szpitalami
W Powiatowym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu Śląskim 19 marca 2019 roku zmarł 35-letni pacjent z podejrzeniem zawału. Mężczyzna długo czekał na izbie przyjęć, był przewożony karetką między Rydułtowami i Wodzisławiem, ale nie został przyjęty na oddział, choć były wolne miejsca. Na szpital nałożono karę w wysokości 303 tysięcy złotych. Dyrekcja odwołała się, ale odwołanie nie zostało uwzględnione.
- Jeśli chodzi o organizację udzielania świadczeń, dostęp do diagnostyki obrazowej okazało się, że nie było tam problemu. Triaż [system segregacji pacjentów na izbie przyjęć w zależności od ich stanu i czasu, jaki mogą oczekiwać na pomoc - przyp. red.] był przygotowany na wypadek katastrofy, ale nie był tam stosowany na co dzień - poinformował Piotr Nowak ze śląskiego NFZ.
Ciężarna spędziła kilka godzin na SOR
W nocy z 10 na 11 marca do Szpitala Powiatowego w Zawierciu trafiła 20-letnia ciężarna pacjentka z podejrzeniem udaru. Również spędziła kilka godzin na SOR. W ciężkim stanie trafiła potem do szpitala w Katowicach, ale ciążę udało się utrzymać, obecnie wraca do zdrowia i przechodzi rehabilitację.
NFZ stwierdził w tym przypadku, że diagnostyka była bardzo powolna, brakowało też dokumentacji medycznej, choć akurat tej nocy w izbie przyjęć zawierciańskiego szpitala było zaledwie kilku pacjentów. Na ten szpital nałożono karę w wysokości 154 tysięcy złotych.
Pacjentka zemdlała z bólu
W Zagłębiowskim Centrum Onkologii - Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej 20 marca oczekująca w SOR pacjentka zemdlała z bólu, a w internecie udostępniono nagrania pokazujące, że ratownik w tym momencie odwrócił się i odszedł. Kontrola wykazała, że udał się po lekarza i pielęgniarkę, pacjentka przeszła potem operację w związku z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Po rekonwalescencji opuściła szpital w dobrym stanie.
- To był jedyny wśród skontrolowanych szpitali, w którym nie było tego, co powinno - nie było dwóch lekarzy na SOR, tylko jeden, dyżury pełnił lekarz bez specjalizacji, nie było ordynatora SOR-u. Ukaraliśmy placówkę wstępnie karą 298 tysięcy złotych, jednak dyrekcja współpracowała z nami, zatrudniła ordynatora i personel, i karę zmniejszyliśmy o 30 procent, do 198 tysięcy złotych - powiedział dyrektor śląskiego NFZ.
- Zgadzamy się z tymi wynikami kontroli z NFZ. Możemy powiedzieć, że już wszystko jest naprawione, wszystko działa. Te zalecenia, które kontrola nam zasugerowała, są już dawno wdrożone - mówił we wtorek TVN24 Mirosław Rusecki, rzecznik rzecznik, Zagłębiowskiego Centrum Onkologii, Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej.
Konieczna była amputacja nogi
6 kwietnia w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej pacjentka z bólem nogi po badaniach została odesłana z izby przyjęć z zaleceniami do domu. Miała się zgłosić do specjalisty dwa dni później, jednak nie zrobiła tego, pięć dni później znów trafiła do szpitala z sepsą.
Konieczna była amputacja nogi. NFZ zwrócił uwagę, że kobiecie nie wykonano ważnego badania - USG dopplerowskiego - ale uznając, że nie ma kompetencji do oceny prawidłowości procesu diagnostycznego, odstąpił od wymierzenia kary i skierował sprawę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy Izbie Lekarskiej.
Po wyczerpaniu ścieżki odwoławczej na szczeblu oddziału NFZ placówkom przysługuje prawo odwołania do prezesa tej instytucji, a następnie - do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Autor: js//now / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24