Szokująca decyzja sądu dyscyplinarnego w sprawie znanej prokurator z Wrocławia. Sędzia nie zgodził się uchylić immunitetu pani prokurator podejrzewanej o fałszowanie dokumentów, fabrykowanie dowodów i celowe przedłużanie śledztw. Lista zarzutów jest długa, a prokuratura nie ma wątpliwości co do winy swojej koleżanki po fachu.
- Sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym nie wyraził zgody na uchylenie immunitetu - informuje rzecznik PG Mateusz Martyniuk.
Niejawne uzasadnienie
Dlaczego? To jest tajemnica, bo zgodnie z prawem uzasadnienie tej decyzji sądu dyscyplinarnego - kolegów po fachu - jest niejawne.
- Sprawy dotyczyły błędów w sztuce lekarskiej. Takie zaniechania, których dopuściła się pani prokurator, dają podstawę, by postawić zarzut i pociągnąć do odpowiedzialności karnej na podstawie przestępstwa - wyjaśnia Liliana Łukasiewicz z prokuratury okręgowej w Legnicy.
Według śledczych prokurator Justyna D. miała zamiatać pod dywan postępowanie dotyczące lekarzy prowadzących ciążę pani Małgorzaty Ossmann-Bitner, z której rozwiązaniem zwlekali aż pięć dni. W efekcie dziecko zmarło, a pani Ossmann przez wiele tygodni walczyła o życie.
"Prokurator kłamał?"
- Przez trzy lata pani prokurator informowała mnie, że akta są u biegłych, którzy długo zwlekają z wydaniem opinii uzupełniającej. Mówiła, że nie wie dlaczego, że się z nimi kontaktuje - opisuje Ossmann-Bitner.
- Z naszej wiedzy wynika, że akta nie zostały wysłane do Poznania w celu wydania opinii uzupełniającej. Prokurator kłamał? Tak to można powiedzieć - stwierdza Marek Ratajczyk z prokuratury apelacyjnej we Wrocławiu.
Aby to ukryć, pani prokurator miała sfabrykować korespondencję z Zakładem Medycyny Sądowej w Poznaniu. Gdy media nagłośniły tę sprawę, akta zostały przesłane do Zakładu Medycyny Sądowej, ale w Białymstoku.
"Tu się powinny głowy posypać"
Oskarżyciel uważa, że na skutek działań Justyny D. jedna ze spraw została umorzona, a winni nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Wygląda też na to, że bezkarna pozostanie też pani prokurator.
- Koledzy po fachu decydują o tym, czy ktoś ma zostać pociągnięty do odpowiedzialności albo nie. To jest po prostu chore - uważa Maciej Lisowski z Fundacji "Lex Nostra".
- To są dwie historie, które powinny zatrząść podstawami prokuratury we Wrocławiu i w okręgu. Tu się powinny głowy posypać. Nie posypała się żadna - podkreśla Marcin Rybak z "Gazety Wrocławskiej". Prokuratura w Legnicy zapowiada odwołanie od decyzji sądu dyscyplinarnego o nieuchyleniu immunitetu Justynie D.
- Jeżeli ta sprawa po raz drugi zostanie umorzona, to nikt już nie będzie prowadzić żadnych postępowań, zmierzających do ustalenia, co się stało - kończy Rybak.
Autor: kris/ja / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi