Rolnicy i posłowie opozycji kontra wiceminister rolnictwa, czyli kłótnia o pomoc po suszy. Rolnicy przyjechali do Sejmu, by walczyć o większą i sprawniejszą pomoc po wyjątkowo upalnym lecie. Nie obeszło się bez ostrej wymiany zdań. W tle widmo podwyżek cen jedzenia i protest rolników w Warszawie. Materiał programu "Polska i świat".
Rolnik z Podlasia, Paweł Rogucki tak złych plonów nie miał nigdy. - Komisja oszacowała u mnie straty na 70-75 procent w kukurydzy i zbożach – mówi mężczyzna.
Grupa rolników przyjechała do sejmu, by się poskarżyć, że rząd im nie pomaga. Boją się, że zbankrutują. Straszą, że ceny jedzenia poszybują. - Zaczynamy niesamowitą walkę, bo 20, 30 tysięcy gospodarstw towarowych z 300 tysięcy upadnie, przez waszą nieudolną pomoc i wasze zaniechania – zarzuca władzy Krzysztof Tołwiński z Federacji Gospodarstw Rodzinnych.
- Dzisiaj pietruszka kosztuje już 10 złotych. Cebula kosztuje cztery złote, 30 groszy więcej niż w Niemczech. Jak dziś polski emeryt ma żyć? Czy wyście o tym pomyśleli? – pyta rządzących Marcin Bustowski ze Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej "Solidarni".
"Niewyobrażalna" skala suszy
Rolnicy usłyszeli, że susza w tym roku wcale nie była tak duża, jak twierdzą.
- Susza w 2015 roku, panie przewodniczący, wysoka komisjo, była porównywalna w 2018 roku i dotyczyła czterech milionów hektarów. Proszę sięgnąć pani przewodnicząca do raportów – sugeruje Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa, zwracając się do członków komisji rolnictwa i rozwoju wsi.
- Proszę mi nie mówić, że jest podobna skala, ponieważ skala jest niewyobrażalnie większa – odpowiada mu Dorota Niedziela, wiceprzewodnicząca komisji z Platformy Obywatelskiej.
W tym roku skutki suszy odczuli rolnicy z ponad 80 procent gmin w Polsce. Niektórzy stracili prawie wszystkie plony.
- Nie było do tej pory takiej sytuacji, żeby kukurydza w Polsce była ususzona na pniu – przekonuje Zbigniew Ajchler z PO.
Pieniądze widmo
Spór dotyczy skali zjawiska, ale przede wszystkim pomocy. Rząd obiecał półtora miliarda złotych.
- Nigdy tak dużej kwoty nie było przygotowanej na odszkodowania - twierdzi Robert Telus, wiceprzewodniczący komisji rolnictwa z Prawa i Sprawiedliwości.
- Ja nie znam rolnika, który te pieniądze powąchał, które te pieniądze widział – zapewnia Mirosław Maliszewski, wiceprzewodniczący komisji rolnictwa z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Wnioski rolników o pieniądze utknęły w urzędach. PiS twierdzi, że wypłaty blokują samorządowcy, ze względów politycznych. Opozycja, że - z tego samego powodu - robią to wojewodowie.
- Burmistrzowie i wójtowie, wykorzystując to w kampanii wyborczej, nie chcieli powoływać komisji, bądź nie chcieli - niektórzy z nich do tej pory w tej głupocie trwają - przekazywać protokołów wojewodom – uważa Jan Ardanowski, minister rolnictwa.
- Setki takich szacowań poszły do wojewodów i zostały odesłane na przykład ze względu na to, że zostały krzywo podpisane - twierdzi Dorota Niedziela, wiceprzewodnicząca komisji rolnictwa z PO.
Część rolników nie daje za wygraną. 18 października planuje manifestację w Warszawie i będzie apelować o dymisję ministra rolnictwa.
Autor: momo/adso / Źródło: tvn24