- Właściwie to rezydenci domagają się tego, co chcemy wprowadzić i co będzie wprowadzane. Jest jedynie różnica w tempie wprowadzania tych zmian - powiedział we wtorek marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Komentując protest głodowy lekarzy, dodał, że nie widzi potrzeby, by interweniował prezydent.
Lekarze rezydenci protestują od 2 października. Część z nich prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. W sobotę ich przedstawiciele złożyli w kancelarii premiera pismo, w którym przedstawili swoje postulaty.
W poniedziałek w Warszawie przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych spotkali się, by rozmawiać o sytuacji w związku z trwającym protestem rezydentów. Po spotkaniu zapowiedziano rozszerzenie protestu rezydentów na inne zawody medyczne.
"Solidarność z pacjentem"
Marszałek Senatu powiedział we wtorek, że - jego zdaniem - solidarność zawodowa środowisk medycznych "powinna być przede wszystkim rozumiana przez pryzmat dobra pacjenta, jako, przede wszystkim, solidarność z pacjentem". - Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, że pielęgniarki i lekarze odejdą od łóżek pacjentów. Sam byłem lekarzem i wiem, że są różne sytuacje, ale zdrowie, życie i bezpieczeństwo pacjentów, także poczucie bezpieczeństwa obywateli są naszym najwyższym wyzwaniem i absolutnie nie może dojść do zagrożeń dla pacjentów - podkreślił Karczewski. Jak ocenił, protesty w ochronie zdrowia "faktycznie eskalują". - Rząd Beaty Szydło oraz minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mają naprawdę dużo do zaoferowania. Właściwie to rezydenci domagają się tego, co chcemy wprowadzić i co będzie wprowadzane. Jest jedynie różnica w tempie wprowadzania tych zmian - powiedział Karczewski.
"To oznaczałoby zrujnowanie budżetu"
- Gwałtowne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia jest niemożliwe, to oznaczałoby zrujnowanie budżetu. Odpowiedzialni politycy nie mogą sobie pozwolić na punktowe zwiększenie wynagradzania lekarzy rezydentów bez spojrzenia całościowego na zarobki pozostałych pracowników w służbie zdrowia - mówił marszałek Senatu.
Zaznaczył, że rozmawiał z premier Beatą Szydło, ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem i wicepremierem, ministrem finansów i rozwoju Mateuszem Morawieckim na temat zwiększenia finansowania w służbie zdrowia i usłyszał, że i bez protestów planowane było stopniowe zwiększanie nakładów. Marszałek przypomniał, że minister zdrowia złożył projekt ustawy o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do poziomu 6 proc. PKB do 2025 roku. - Nie możemy sobie natomiast pozwolić na gwałtowne zwiększenie finansowania służby zdrowia. I tak w tym roku większość nadwyżki budżetowej ma być przeznaczona na ochronę zdrowia. Wiem, że niektórzy domagają się wzrostu składki zdrowotnej, ale nie zrobimy tego, bo zapowiadaliśmy, że nie będzie zwiększonych obciążeń dla Polaków - zapowiedział Karczewski. - Ubolewam nad tym, że następuje eskalacja konfliktu. Uważam, że powinniśmy rozmawiać i rozszerzyć pole do dyskusji tak, by doprowadzić do rozwiązywania problemów. Jesteśmy za to odpowiedzialni i będziemy podejmować odpowiedzialne decyzje - powiedział marszałek Senatu. Dodał, że lekarzy rezydentów i "wszystkich tych, którzy są niezadowoleni" zaprasza do zespołu, który będzie zastanawiał się między innymi nad zmianami dotyczącymi finansowania ochrony zdrowia.
Minister zdrowia w poniedziałek podpisał zarządzenie dotyczące powołania zespołu do spraw systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania. Powołanie zespołu zapowiedziała po spotkaniu z rezydentami premier Beata Szydło. Pierwsze spotkanie zespołu zaplanowano na 20 października w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie, na godzinę 10.
"Nie ma potrzeby", by prezydent interweniował
Marszałek Senatu był też pytany, czy widzi powód, aby w mediacje dotyczące kryzysu w służbie zdrowia, włączył się prezydent Andrzej Duda. - Myślę, że dopóki nie zostały wyczerpane wszystkie możliwości rozmów, takiej potrzeby nie ma - powiedział Karczewski. - Wiem, że prezydent od dawna interesuje się sprawami służby zdrowia. Przypomnę, że był przedstawicielem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdy zabiegał on o referendum w sprawie prywatyzacji szpitali - zaznaczył. Pytany, czy jest gotów ponownie włączyć się w rozmowy z protestującymi lekarzami, Karczewski zadeklarował, że "jest gotowy do rozmów, w każdym formacie, w każdym czasie, gdy tylko jest taka potrzeba". - Jestem gotów do mediowania, do długich rozmów, bo w tej sytuacji potrzeba długich rozmów, a nie manifestacji politycznych. Ten protest wyraźnie nabiera charakteru politycznego, mam nadzieję, że rezydentom nie o to chodziło - powiedział marszałek Senatu.
Autor: azb/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24