Instytut Pamięci Narodowej nie sprawdził jeszcze wszystkich oświadczeń lustracyjnych kandydatów w wyborach parlamentarnych w 2007 roku - informuje newsweek.pl, zarzucając IPN opieszałość. - Trudno mówić o opieszałości, bo sprawdzanie oświadczeń rozpoczęło się z dwuletnim opóźnieniem, a sama procedura weryfikacji wymaga czasu - komentuje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Według "Newsweeka", na 5026 wniosków złożonych przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku IPN nie zweryfikował jeszcze ponad 2 tysięcy.
Oświadczenia lustracyjne wprowadzono po to, by wyborca znał przeszłość osoby, na którą chce zagłosować. Kandydatowi, który napisze nieprawdę, sąd może zakazać pełnienia funkcji publicznych przez 10 lat.
Jak pisze Newsweek, "opieszałość IPN" sprawia, że niemal całą kadencję w Sejmie odbył poseł PSL Adam Krzyśkow, wobec którego prokuratorzy IPN kilka miesięcy temu sformułowali zarzut o kłamstwo lustracyjne. Z kolei ci, którzy mandatu nie zdobyli, mają kłopoty po latach - tak jak były kandydat PiS Mieczysław O., który dopiero trzy lata od złożenia oświadczenia, został uznany przez sąd (na wniosek prokuratorów Instytutu) za kłamcę lustracyjnego. W tym czasie O. zdążył jednak już odejść od polityki.
IPN się broni: To nie opieszałość
Każda sprawa to odrębne postępowanie. Trudno mówić o opieszałości, skoro w jednej komisji weryfikującej jest po jednym prokuratorze. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk
Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk w rozmowie z tvn24.pl tłumaczy, że IPN dostał około 120-150 tysięcy oświadczeń. - To nie tylko oświadczenia kandydatów na posłów, ale też europosłów, prezesów urzędów państwowych, ministrów, radnych - wymienia. Zaznacza, że w rzeczywistości sprawdzanie oświadczeń rozpoczęło się z dwuletnim opóźnieniem, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował znowelizowaną ustawę lustracyjną z 2007 roku, która była potem kilkakrotnie nowelizowana. - Dlatego de facto sprawdzanie oświadczeń lustracyjnych rozpoczęło się w 2009 roku - powiedział Arseniuk.
Jak dodał, sprawdzaniem oświadczeń zajmuje się około 20 prokuratorów IPN. - Każda sprawa to odrębne postępowanie. Trudno mówić o opieszałości, skoro w jednej komisji weryfikującej jest po jednym prokuratorze - wyjaśnił rzecznik IPN. - Oświadczenia były weryfikowane w takim tempie, w jakim było to możliwe - dodał, zaznaczając, że obecnie wszystko toczy się szybciej.
Podkreślił jednak, że oświadczenia złożone w tym roku przed wyborami nie będą zweryfikowane z miejsca, bo w przypadku, gdy znajdują się jakieś dokumenty na temat danego kandydata, prokurator musi wszcząć postępowanie i przeprowadzić je: przesłuchać świadków, sprawdzić materiały - przyznał Arseniuk.
Źródło: newsweek.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24