- To było straszne. Wiele już przez to przepłakałam. Najgorsze, że odsiadywałam wyrok niewinnie - mówi pani Magda. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pani Magda popełniła błąd, za który słono zapłaciła. Zgodziła się podżyrować koleżance kredyt. Potem okazało się, że było to wyłudzenie, a pani Magda robiła za tzw. "słup". Sąd dał kobietom wybór: zwrócą pieniądze albo trafią do więzienia. Kredyt miała spłacić znajoma.
- Spotkałam ją i zapytałam, czy kredyt jest spłacony. Powiedziała, że tak i jej uwierzyłam - mówi pani Magda.
Mimo że kredyt rzeczywiście został spłacony, kobieta trafiła za kratki. Sąd miał sprawdzić, czy pieniądze wpłynęły, jednak przez przypadek zwrócił się z pytaniem do złego banku. Bank nie wyprowadził sądu z błędu i odpisał, zgodnie z prawdą, że żadne pieniądze od wskazanych kobiet do niego nie wpłynęły. Pani Magda trafiła do więzienia. Spędziła tam 5 miesięcy.
Zawinił człowiek
- Pomyłka rzecz ludzka - mówi Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Prokurator, który pierwszy tę pomyłkę wywołał (wpisał do aktu oskarżenia złą nazwę banku), jest prokuratorem, który był dobrze oceniany. Dziś nie pracuje w zawodzie. Był to człowiek, który na pewno nie zrobił tego złośliwie - dodaje. Pani Magda walczy teraz o odszkodowanie za błąd prokuratora, przez który spędziła w więzieniu 5 miesięcy. W tym czasie jej 5-letnią córką opiekować musiała się babcia.
- To tak, jakby było życie i ktoś je zamknął na 5 miesięcy - mówi pani Magda.
Autor: mw/kk / Źródło: tvn24