- Poprzednią decyzję o przełożeniu obrony tylko ze względu na poglądy polityczne promotora uważałem za skandaliczną. Interweniowałem u rektora - tak Jarosław Gowin skomentował w "Jeden na jeden" odwołaną po raz kolejny obronę doktoranta Tymoteusza Marca, którego promotorem jest sędzia Trybunału Konstytucyjnego profesor Lech Morawski.
Zaplanowana na poniedziałek obrona doktoranta promowanego przez profesora Lecha Morawskiego, sędziego Trybunału Konstytucyjnego, po raz drugi się nie odbyła. Tym razem powodem była nieobecność promotora.
Obronę pracy doktoranta Tymoteusza Marca odwołano już wcześniej - 15 maja. Wówczas Zbigniew Witkowski, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu podjął taką decyzję z obawy o brak kworum w komisji. Część jej członków chciała bowiem - bojkotując obronę - zaprotestować w ten sposób przeciwko szeroko relacjonowanym przez media wypowiedziom sędziego Morawskiego, jakie padły 9 maja na wykładzie w Wielkiej Brytanii. Sędzia miał mówić między innymi o - jak to określał - korupcji wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego.
"Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia"
- Poprzednią decyzję o przełożeniu obrony tylko ze względu na poglądy polityczne promotora uważałem za skandaliczną. Interweniowałem u rektora. Pan rektor Andrzej Tretyn zachował się tak, jak powinien się zachować wychowawca młodych ludzi. Obrona została przyspieszona. Kompletnie nie potrafię zrozumieć nieobecności profesora Morawskiego. Nie znajduję dla niej żadnego usprawiedliwienia - stwierdził Jarosław Gowin w "Jeden na jeden".
- Będę musiał przeanalizować to zarówno od strony prawnej, jaki i pewnie po raz kolejny czekają mnie rozmowy z przedstawicielami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. To jest bardzo dobry uniwersytet, świetnie się rozwija i szkoda, że ta sprawa kładzie się cieniem na jego dobrym imieniu - dodał wicepremier.
Autor: mart//now / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24