- Myślę, że polską prokuraturę zgubi gadulstwo. W sprawach takich jak zabójstwo gen. Papały, czy katastrofa smoleńska, jest potrzebne bardziej przemyślane działanie - ocenił w "Piaskiem po oczach" w TVN24 były szef MSWiA, Krzysztof Janik. Odniósł się tym samym do nowych faktów ws. śmierci b. komendanta głównego, który miał zginąć w wyniku napadu rabunkowego. Jak stwierdził, nie uwierzy w tą wersję, dopóki nie zobaczy "twardych dowodów popartych aktem oskarżenia".
Myślę, że polską prokuraturę zgubi gadulstwo. W tego rodzaju sprawach, to jest zabójstwo gen. Papały, czy katastrofa smoleńska, jest potrzebne bardziej przemyślane działanie Krzysztof Janik, b. szef MSWiA
Z kolei w czwartek rzecznik łódzkich śledczych Jarosław Szubert potwierdził, że podejrzanymi w sprawie są Igor M., Mariusz M., Robert J., Dariusz J. i Tomasz W. - Dwóm z tych pięciu osób postawiliśmy zarzut zabójstwa pana Marka Papały - powiedział rzecznik.
Ponadto w piątek tvn24.pl poinformował, że Prokuratura Apelacyjna w Łodzi prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, jak doszło do nieprawidłowości na poprzednich etapach dochodzenia ws. zabójstwa Papały. Jak się dowiedzieliśmy, postępowanie dotyczy działań Prokury Apelacyjnej w Warszawie oraz policyjnej grupy "Generał". Przesłuchana została już była wiceszefowa tej grupy Małgorzata W. Większość wątków i dowodów tej sprawy jest objętych tajemnicą.
W sprawie śmierci generała za dwa tygodnie ma także zostać zwołana specjalna sejmowa komisja sprawiedliwości.
"Gadulstwo zgubi prokuraturę"
Zdaniem Janika ujawnienie faktów, że do zabójstwa gen. Papały doszło podczas próby kradzieży jego samochodu, wynika ze zbyt dużego gadulstwa prokuratury. - Nie wiem na ile jest to przemyślane, a na ile to tylko miłe "gadanie", jednak w tego rodzaju sprawach potrzebne jest bardziej przemyślane działanie - ocenił b. szef MSWiA. Podkreślił, że nie uwierzy w żadną hipotezę, przedstawianą przez prokuraturę w tej sprawie, dopóki nie ogłosi ona, że "idzie do sądu z konkretnym aktem oskarżenia". - Wolałbym widzieć twarde dowody poparte aktem oskarżenia - mówił.
Ja nadal wierzę, bo to pokazuje życie, że nie ma zbrodni doskonałych. Oby się okazało, że to będzie wyjaśnienie tej sprawy, ale to nie daje mi żadnej satysfakcji poza ludzką, że ten rozdział, który nie przynosi chluby państwu polskiemu, zostanie zamknięty Krzysztof Janik, b. szef MSWiA
Janik przyznał, że sprawa śmierci Papały interesowała go już w 2002 roku kiedy był ministrem spraw wewnętrznych i administracji, ale nie ze względów służbowych, gdyż sprawę nadzorował wówczas minister sprawiedliwości, tylko ze względów "koleżeńskich i prestiżowych". - Ale już wtedy, mieliśmy wrażenie, że to śledztwo buksuje. Pojawiły się więc wtedy takie poglądy, żeby wymienić ekipę, co uważałem za słuszne, gdyż jeśli w ciągu trzech lat nie ma postępu w jakiejś sprawie, to trzeba wymieniać ludzi - stwierdził polityk.
Jak dodał, było wówczas kilka hipotez branych pod uwagę. - O ile pamiętam to było ich ok. 10. To była faza, gdy równolegle rozpatrywano kilka hipotez - powiedział i powtórzył, że "dziś nie uwierzy w nic, dopóki nie zobaczy twardych dowodów". - To ten gatunek spraw, gdzie muszą być papiery na stole - uznał.
Przyznał jednocześnie, że dla niego w sprawie zabójstwa gen. Papały nie ma najbardziej prawdopodobnej wersji. - Ja nadal wierzę, bo to pokazuje życie, że nie ma zbrodni doskonałych. Oby się okazało, że to będzie wyjaśnienie tej sprawy, ale to nie daje mi żadnej satysfakcji poza ludzką, że ten rozdział, który nie przynosi chluby państwu polskiemu, zostanie zamknięty - podsumował Janik.
"Nazwa ta sama, ale partia już inna"
Janik odniósł się także do obecnej sytuacji na polskiej lewicy. Jego zdaniem SLD nie należy jeszcze "składać do grobu", gdyż lewica w Polsce jest bardzo potrzebna, a obecną pozycję Sojuszu określił przysłowiem "nazwa ta sama, ale partia już inna". - Niewątpliwie SLD popełniło sporo błędów w ostatnich latach. Myślę jednak, że kończymy pewien etap w dziejach III Rzeczpospolitej i będzie on wymagał zamknięcia pewnych form aktywności - ocenił b. przewodniczący SLD. Jednocześnie zwrócił uwagę, że obecnie w partii jest zupełnie inna ekipa podczas, gdy wszyscy patrzą tylko na Leszka Millera. Według Janika zmiany pokaże sobotni kongres SLD.
Zapytany czy wierzy, że Miller odegra rolę zbawcy SLD Janik stwierdził, że "czas takich indywidualnych liderów pomału dobiega końca, co widać po premierze Donaldzie Tusku czy liderze PiS Jarosławie Kaczyńskim". - Szansa Leszka (Millera-red.) polega na tym, że on umie zgromadzić wokół siebie dobrą ekipę - zaznaczył. Jak uznał, pokazuje to sytuacja sprzed 10 lat, kiedy wokół niego zgromadzeni byli Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Szmajdziński czy Marek Belka. - Dziś też jest taka ekipa, może inna nazwiskowo, ale kompetencyjnie niewiele gorsza od tamtej - ocenił b. przewodniczący partii. I dodał: - Myślę, że jutro (Miller) wyjdzie z kongresu z zalążkiem pewnej ekipy, która będzie w stanie intelektualnie dźwignąć SLD na najbliższe lata.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24