Od ubiegłej soboty mieszkańcy miejscowości Zederman niedaleko Olkusza nie mogą zmrużyć oka. Wszystko przez agregaty prądotwórcze, zasilające automatyczny system pobierania opłat za przejazd przez drogi. - Urządzenia hałasują dzień i noc, nie dając nam chwili wytchnienia - mówią mieszkańcy.
ViaTool to automatyczny system pobierania opłat za przejazd przez drogi, zbudowany na zlecenie Generalnej Dyrekcji Krajowych Dróg i Autostrad. Przy przejeżdżaniu przez bramkę system automatycznie nalicza pieniądze za przejechany odcinek.
Urządzenia docelowo mają się znaleźć na tysiącach kilometrów dróg w całej Polsce. W samym powiecie olkuskim stanie ich 16.
Jedno jest m.in. w Zedermanie, przy drodze krajowej nr 94. Warczy bez ustanku - dzień i noc.
"Nie idzie wytrzymać"
- Nie idzie wytrzymać. Chodzi non stop - skarży się Józef Roś, mieszkaniec Zedermanu, którego dom stoi kilkanaście metrów od głośnej skrzynki. Jak dodaje, cała rodzina nie może spać: - Cholera już bierze człowieka. Dzieci się nie uśpi - żali się. Hałas trwa od rana do nocy. Warczenie słychać nawet przy zamkniętych oknach.
Jaka jest przyczyna? Austriacka firma Kapsch, która instalowała sprzęt, nie podłączyła wszystkich bramek do prądu. Zasilanie elektryczne ma tylko część urządzeń, w innych miejscach są agregaty prądotwórcze, zasilane paliwem. I m.in. takie w Zedermanie warczą w najlepsze.
Żeby agregaty, czyli urządzenie stosowane za króla Ćwieczka, stosować w dzisiejszym wieku, gdzie dziesięć metrów mamy do słupa elektrycznego. To jest nienormalna sytuacja! Józef Stach, radny gminy Olkusz
Jak przekonuje Kapsch tymczasowo. - W niektórych miejscach po prostu dłużej niż zakładaliśmy, musimy czekać na stałe przyłącze energetyczne - mówi Krzysztof Gorzkowski, rzecznik firmy.
"Jak za króla Ćwieczka"
Mieszkańcy i lokalne władze nie kryją irytacji. - Bramki poza terenem zabudowanym mają podłączenie do infrastruktury, a w terenie zabudowanym, tuż przy domach ludzkich mają… agregaty spalinowe. No idealne rozwiązanie XXI wieku - ironizuje Paweł Piasny, radny powiatu olkuskiego. - Żeby agregaty, czyli urządzenie stosowane za króla Ćwieczka, stosować w dzisiejszym wieku, gdzie dziesięć metrów mamy do słupa elektrycznego. To jest nienormalna sytuacja! - wtóruje mu Józef Stach, radny gminy Olkusz.
O agregatach wie GDDKiA, bo sama się na nie zgodziła - pod warunkiem, że będą tymczasowe. Niezależnie jednak od tego, powinny spełniać normy dotyczące hałasu. Nikt jednak tego nie zmierzył.
Przedstawiciel firmy Kapsch utrzymuje, że dla mieszkańców nie powinny być uciążliwe. - Urządzenia spełniają wszystkie normy wynikające z rozporządzenia ministra środowiska - przekonuje.
Sprawą zainteresował się już krakowski inspektor ochrony środowiska. Pomiarów jeszcze nie wykonał, ale wiadomo już, że mieszkańcy przewrażliwieni na punkcie hałasu nie są, bo diesle "chodzą" faktycznie bardzo głośno. I na razie się to nie zmieni. Kiedy mieszkańcy będą mogli znów spokojnie spać - nie wiadomo.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24