Wakacyjne zdjęcia, filmy z imprezy, ostatnia rozmowa z kolegą z liceum. Możliwe, że o tym zapomnieliśmy, Facebook jednak to pamięta. Nawet o wiele więcej niż byśmy się spodziewali. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Po ostatniej aferze z wyciekiem danych - właściciel Facebooka Mark Zuckerberg będzie tłumaczyć się przed senackimi komisjami w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj robił to przed dziennikarzami na specjalnie zwołanej telekonferencji.
Zbudować model człowieka
- Zuckerberg przyznał się do tego, że popełnił olbrzymi błąd, bo za bardzo ufał zewnętrznym firmom, które miały dostęp do danych Facebooka - podkreśla dziennikarz Associated Press David Hamilton. - I to właśnie to zaufanie stało się początkiem tego wielkiego skandalu - dodaje.
A skandal wybuchł, bo Facebook przyznał, że do firmy Cambridge Analytica wyciekły dane około 87 milionów użytkowników serwisu. Te dane to gigantyczna baza informacyjna.
- Mnóstwo cyfrowych śladów, nasz profil jako osoby, pracownika, potencjalnego odbiorcy reklam czy wyborcy - wyjaśnia Beata Biel, koordynator projektu Konkret24.
Przyjrzeliśmy się, jakie dokładnie to są ślady. Każdy użytkownik może ściągnąć archiwum swojego profilu, a w nim odkryjemy wiele różnych informacji - zaczynając od precyzyjnych danych, skąd dokładnie się logowaliśmy. - Porównywanie tych danych i IP mogłoby nam zbudować obraz człowieka, gdzie się loguje, gdzie mieszka - zauważa Beata Biel. - Zbierana jest masa informacji jak się poruszamy, jakie miejscowości sprawdzamy - dodaje.
Facebook pomógł Trumpowi?
W archiwum znaleźć możemy także prywatne wiadomości i to wszystkie, nawet te które już dawno skasowaliśmy. Do tego też listę kontaktów pobraną z naszego telefonu, a nawet rejestr połączeń. Jednym słowem: mnóstwo prywatnych danych. Więc jeżeli jako użytkownik mamy do tego dostęp - to co się stanie, kiedy te dane wyciekną?
- To, że zostały udostępnione, to jest taka informacja sucha, my nie możemy z tego wyciągnąć wniosków - mówi doktor Paweł Mielniczak, ekspert do spraw ochrony danych, Odo 24. - Natomiast, co dalej wyszło, to, że prezydent wygrał wybory być może dzięki temu, że był w stanie dostosować się do tego, co chcemy usłyszeć - dodaje.
Ale zagrożenie może być także na mniejszą skalę, choć dla przeciętnego obywatela tragiczne w skutkach. - Jeżeli wycieknie hasło do jakiejś usługi, to mogę je zmienić - podkreśla Piotr Konieczny z portalu niebezpiecznik.pl. - Jak wycieknie nazwisko panieńskie mojej matki, numer PESEL, bardzo ciężko będzie mi te informacje podmienić. Część instytucji w Polsce i firm prywatnych korzysta z naszych danych osobowych, chociażby numeru dowodu czy numeru PESEL, nie jako elementu, który nas identyfikuje, ale również weryfikuje.
Zdrowy rozsądek
- Możemy być paranoikiem, który ma aluminiową czapeczkę na głowie i unika telefonów komórkowych, ale w dzisiejszym społeczeństwie tak funkcjonować się nie da - dodaje specjalista.
A więc aby być bezpiecznym w sieci, pozostaje najskuteczniejsza metoda - zdrowy rozsądek.
Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" TVN24.
Autor: mm//now / Źródło: tvn24