Giertych wytoczy sto procesów

 
Roman Giertych - były poseł, wicepremier, minister edukacji, a dziś prawnik
Źródło: TVN24

Sto procesów na nowy rok. Tyle spraw zamierza wytoczyć w 2009 r. wydawcom najpopularniejszych dzienników i tygodników Roman Giertych. Na pierwszy ogień pójdą gazety wydawane przez Axel Springer podaje wprost.pl.

W pierwszej kolejności za pisanie nieprawdy o byłym wicepremierze mają zostać pozwane „Fakt" i „Newsweek", wydawane przez Axel Springer. Później przed sąd trafić mają kolejni wydawcy, m. in. „Superexpresu” i „Gazety Wyborczej”. – Napisano o mnie tyle bzdur, że w zasadzie mógłbym pozwać każdy tytuł w Polsce – powiedział dziennikarzom wprost.pl Roman Giertych.

Za rodziców w limuzynie

Jako pierwszy byłego wicepremiera musiał przeprosić Axel Springer za opublikowanie w 2007 r. w „Fakcie" zdjęcia przedstawiającego rzekomo jego rodziców w rządowej limuzynie. Jak się szybko okazało, w rzeczywistości nie byli to jego rodzice, a limuzyna należała do kancelarii Sejmu, nie rządu. Kolejne pozwy w tej samej sprawie złożyli już matka oraz ojciec Romana Giertycha. Łącznie do sądu ma trafić około dwudziestu pozwów przeciw tabloidowi. Przeprosin i zadośćuczynienia były wicepremier żąda także od „Newsweeka" za opublikowanie w czasie ostatniej kampanii wyborczej artykułu o rzekomych nieprawidłowościach w trakcie prac budowlanych na jego posesji. Wiadomo już, że fałszywie oskarżającemu go przedsiębiorcy zostały za to postawione prokuratorskie zarzuty.

Za szukanie ciężarnych

Natomiast „Superexpress" ma trafić przed sąd za tekst o żonie byłego wicepremiera, rzekomo narażającej córkę na niebezpieczeństwo. „Gazetę Wyborczą" Giertych chce zaskarżyć m.in. za publikacje na temat poszukiwania przez szkoły uczennic w ciąży na zlecenie MEN oraz tekst o planach usunięcia m. in. Dostojewskiego z listy lektur szkolnych.

Dlaczego Roman Giertych pozywa wydawców dopiero teraz? – Wynajęcie kancelarii prawnej do prowadzenia sprawy sądowej jest bardzo kosztowne. Teraz do monitorowania mediów mogłem oddelegować dwóch pracowników własnej kancelarii – tłumaczy były wicepremier.

Źródło: wprost.pl

Czytaj także: