Prezydent i szef MON zaplanowali imprezy na 11 listopada niemal w tym samym czasie. Problem w tym, że obaj zaprosili generałów, stawiając ich tym samym w bardzo niezręcznej sytuacji - donosi "Rzeczpospolita".
Generałowie będą musieli wybrać, czy pojawią się na uroczystościach w Pałacu Prezydenckim u zwierzchnika Sił Zbrojnych, czy na koncercie zorganizowanym przez ministra obrony. Ci, z którymi rozmawiała "Rz" zastanawiają się wręcz, czy nie zbojkotować obu uroczystości.
- Jestem, żołnierzem a nie politykiem. Nie chcę, by kojarzono mnie z żadną opcją - mówi w rozmowie z "Rz" jeden z generałów. Drugi dodaje: - Uroczystości, ustawiono w taki sposób, że nie da się być i u prezydenta, i u ministra. Postawiono nas między młotem a kowadłem. Mam nadzieję, że to nie jest jakiś test lojalności.
Wręczenie nominacji generalskich i odznaczeń państwowych odbędzie się o godzinie 17.00, choć do tej pory uroczystości takie były przed południem. W związku z tym minister Bogdan Klich, przesunął na godzinę 18.00 koncert "Póki w narodzie myśl swobody żyje…" w Teatrze Polskim.
Jerzy Szmajdziński, poseł SLD, były minister obrony wspomina, że tylko raz doszło do sytuacji, że prezydent i minister obrony zorganizowali konkurencyjne imprezy z okazji 11 listopada. - Aleksander Kwaśniewski odrzucił dwie kandydatury Bronisława Komorowskiego na generałów. W odwecie ten zorganizował imprezę w MON w tym samym czasie, gdy odbywały się obchody w Pałacu Prezydenckim. Widocznie, tamta historia głęboko utkwiła w pamięci Klicha - uważa Szmajdziński. - To fatalna sytuacja, szczególnie dla dowódców wojska polskiego. Absolutny skandal - dodał.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Agencja Gazeta