- Gdyby rząd Jana Olszewskiego nie został obalony, nigdy by nie doszło do wydarzeń takich jak zagłada polskiej elity narodowej z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele - powiedział w poniedziałek, w 20. rocznicę upadku rządu Olszewskiego Antoni Macierewicz (PiS).
Macierewicz przemawiając nawiązał do katastrofy smoleńskiej: - Widzimy, ile państwo polskie, naród, my wszyscy zapłaciliśmy za to, że dekomunizacja i lustracja w oporny sposób przebija się przez życie państwowe, ile zapłaciliśmy, że nie do końca z aparatu państwowego zostali wyeliminowani ludzie, których punktem odniesienia nie jest Polska (...) lecz różnorodne powiązania i uwarunkowania najczęściej sięgające do obcego mocarstwa.
- Potwierdzają się słowa, które zostały wypowiedziane w 1992 roku: "jeżeli politykom polskim brak odwagi cywilnej, to następne pokolenie płaci krwią". (...) Rząd Jana Olszewskiego chciał, żebyśmy takich doświadczeń nie przeżywali. Gdyby nie został obalony, to nie doszłoby do tragicznych następstw, jakich byliśmy świadkami w ciągu ubiegłego dwudziestolecia, zarówno gospodarczych, społecznych, jak i tych najstraszniejszych, związanych z zagładą polskiej elity narodowej z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele - mówił Macierewicz.
Polityk PiS dodał, że rząd Olszewskiego został obalony "nocą, po ciemku, tak, żeby naród nie mógł tego wiedzieć, dlatego, że prowadził politykę godną państwa niepodległego i na niepodległość się wybijającego".
Z okazji 20-lecia obalenia rządu Olszewskiego w parlamencie odbywa się zorganizowana przez PiS konferencja. Uczestniczą w niej m.in. sam Olszewski, przes PiS Jarosław Kaczyński, były wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski oraz Andrzej i Joanna Gwiazdowie.
Noc teczek
Rząd Olszewskiego upadł 4 czerwca 1992 w tzw. noc teczek, po ujawnieniu przez szefa MSW Antoniego Macierewicza archiwaliów SB - listy polityków figurujących w archiwach MSW jako konfidenci komunistycznych służb specjalnych. Na liście tej znajdował się m.in. Lech Wałęsa, który 4 czerwca wnioskował o odwołanie premiera. Działania Macierewicza były realizacją uchwały lustracyjnej podjętej przez Sejm 28 maja 1992 r. Zobowiązywała ona ministra spraw wewnętrznych do tego, ażeby podał do 6 czerwca 1992 r. "pełną informację na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, a do dwóch miesięcy - sędziów, prokuratorów, adwokatów oraz do sześciu miesięcy - radnych gmin i członków zarządów gmin, będących współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w latach 1945-1990". Odwet?
Przekazane listy z nazwiskami oraz forma lustracji przeprowadzanej przez ministra spraw wewnętrznych wywołały wśród polityków ogromne emocje. Część z nich oceniała całą akcję jako polityczny odwet i próbę ratowania upadającego już rządu. Inni interpretowali informacje uzyskane od Macierewicza dosłownie, jako spis współpracowników komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Prezydent Lech Wałęsa początkowo podjął próbę wytłumaczenia powodów, dla których jego nazwisko wymienione zostało na tzw. liście Macierewicza. W tym celu wysłał list do premiera Jana Olszewskiego i oświadczenie o tej samej treści do PAP. Po konsultacjach m.in. z politykami Unii Demokratycznej i Konfederacji Polski Niepodległej Lech Wałęsa, zdając sobie sprawę z tego, iż w Sejmie istnieje większość zdolna do obalenia rządu Jana Olszewskiego, zmienił postępowanie. Wycofał swoje wcześniejsze oświadczenie i wysłał do Sejmu pismo, w którym zwracał się o natychmiastowe odwołanie Jana Olszewskiego ze stanowiska premiera. Po północy, czyli już 5 czerwca, Sejm poparł wniosek o wotum nieufności dla rządu Jana Olszewskiego. Za jego przyjęciem głosowało 273 posłów m.in. z Unii Demokratycznej, Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Polskiego Programu Gospodarczego, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Konfederacji Polski Niepodległej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przeciwko 119 - ze Zjednoczenia Chrześcijańsko - Narodowego, Porozumienia Centrum, Porozumienia Ludowego i "Solidarności". Tego samego dnia Sejm głosami 261 posłów powołał na stanowisko prezesa Rady Ministrów Waldemara Pawlaka.
Autor: AB//bgr/k / Źródło: PAP