Książka historyków IPN o Lechu Wałęsie trafiła na pierwsze strony gazet. „IPN poluje na Wałęsę” - to jedynka „Gazety Wyborczej”. „Zadyma wokół „Bolka” – pisze „Polska”. A „Dziennik” prognozuje: „Sąd nad legendą”.
Relacje, wywiady z byłym prezydentem, głosy za lub przeciw tezie, że był on TW „Bolkiem” zdominowały środową prasę. Najwięcej miejsca książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" poświęca „GW” – aż sześć stron.
„Media wspierające lustracyjną akcję historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka opublikowały wczoraj fragmenty ich książki na temat rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z SB. W "Rzeczpospolitej" oraz internetowych wydaniach "Wprost" i "Gazety Polskiej" ukazały się główne tezy książki, którą wkrótce ma wydać Instytut” – relacjonuje "GW" w jedynkowym tekście.
"GW" broni Wałęsy"
W środku – m.in. artykuł historyka Pawła Machcewicza „Śledczy w przebraniu historyków”. „Cenckiewicz i Gontarczyk stawiają się poza zawodowym cechem historyków, zakładając kostium propagandysty czy śledczego. I to raczej śledczego nie z państwa praworządnego, tylko takiego, w którym dowody nie są potrzebne do skazania oskarżonego” – uważa autor. „GW” drukuje też rozmowę z byłym szefem UOP (1993-96), gen. Gromosławem Czempińskim zatytułowaną: „Dokumenty Bolka są marnej jakości”. - Nie słyszałem o przypadku, by SB zapłaciła komuś tyle pieniędzy. I to robotnikowi! Płaciło się 100, 200, 300 zł za spotkanie. Przez całą współpracę może 2-3 tys. Ale nie 13 tys.! To wszystko było robione za gorliwie. SB przesadziła - argumentuje.
Także Andrzej Milczanowski w dużym wywiadzie w „GW” broni Wałęsy. - W tej teczce nie było żadnego dokumentu pisanego ręką Wałęsy czy z jego podpisem. Dlatego podkreślam: nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że Lech Wałęsa był agentem SB w jakimkolwiek okresie swojego życia.
"Dziennik" chce być pośrodku
„Dziennik” z kolei nie chce stanąć po którejś ze stron. W jedynkowym tekście „Sąd nad legendą” przedstawia sprawę i pisze: „Czy Wałęsa był „Bolkiem”? Książka IPN ukazująca się 23 czerwca nie daje odpowiedzi na to pytanie”. A w komentarzu Cezarego Michalskiego czytamy: „Książka IPN-u o Lechu Wałęsie nie przybliża nas do zrozumienia własnej historii, bo stała się po prostu bronią w wojnie solidarnościowych pokoleń. (…) Jeszcze niedawno wielcy opozycyjni starcy napisali kompromitujący list, którego jedynym moralnym przesłaniem był paniczny krzyk: spalić, zniszczyć, zakazać publikacji, bo my nie chcemy niczego wiedzieć! Ale pokolenie Cenckiewicza i Gontarczyka w tej wojnie pokoleń zajęło pozycję sędziów, której ja po prostu nie potrafię bronić. Bo jest fałszywa, bo oddala nas od zrozumienia, czym był PRL”.
"Polska" zapowiada zadymę
„Polska” z kolei skupia się na oddźwięku, jaki wywoła kontrowersyjna publikacja. „Zadyma wokół „Bolka”, „Książka, która wstrząsnęła Polską” „To słowa, które podzielą Polaków – pisze gazeta i publikuje kolejny fragment książki Gontarczyka i Cenckiewicza.
"Rzeczpospolita" triumfuje
A „Rzeczpospolita”, która rozpoczęła we wtorek debatę, na pierwszej stronie ogłasza: „Wałęsa widział dokumenty”. - Lech Wałęsa potwierdził wczoraj to, co na łamach „Rz” ujawnili Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk z IPN. UOP dostarczył mu dokumenty na temat współpracownika SB o pseudonimie Bolek. Jednocześnie były prezydent zaprzeczył, że dokumenty zwrócono zdekompletowane – pisze gazeta. Drukuje też, podobnie jak pozostałe gazety, wywiad z byłym prezydentem.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita", "Dziennik", "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl