Fotel marszałka też dla SLD

Tusk powiedział, że wie o tym, że jego piątkowe spotkanie z Leszkiem Millerem wzbudziło pewne spekulacje. Jak tłumaczył, jako premier będzie potrzebował wsparcia wszystkich klubów - "bez wyjątku" - w trudnych głosowaniach. - Dlatego reprezentacja wszystkich klubów w prezydium Sejmu to jest taki pierwszy krok - powiedział.

PO-PSL niezagrożone

Premier zapewniał też, że nie ma żadnego kłopotu z ludowcami. Jak podkreślał, to prezydent Bronisław Komorowski zwołał posiedzenie Sejmu na 8 listopada i dopiero wtedy formalnie rozpocznie się kalendarz tworzenia nowego rządu. - Pan prezydent poszedł na rękę rządowi w związku z prezydencją, między innymi w związku z tymi działaniami, czy sprawami, które teraz mają miejsce i które będą miały miejsce w przyszłym tygodniu - wyjaśniał Tusk.

Jak dodał, nie wykluczone, że po 8 listopada tworzenie rządu przyspieszy. Z zastrzeżeniem, że będzie to możliwe, "jeśli się okaże, że te nasze starania w radach sektorowych w ramach prezydencji przyniosły już efekty, jakie sobie zaplanowaliśmy".

Zapewniał przy tym, że "nie przewiduje żadnego problemu w utworzeniu koalicji PO-PSL". Dodał również, że nie przewiduje potrzeby poszerzania tej koalicji.

Zaskakujący przewodniczący?

Tusk zaznaczył, że nie ma jeszcze własnej rekomendacji na szefa klubu parlamentarnego PO. Zaznaczył, że wciąż jeszcze nie widział się ze wszystkimi posłami. - W ciągu najbliższych godzin spotkam się z tymi, którzy są debiutantami. Muszę jakby obejrzeć klub PO na nowo, bo on w części będzie nowy - powiedział. Według informacji PAP, ma ono się odbyć w poniedziałek wieczorem, albo we wtorek.

Szef PO zaznaczył jednocześnie, że wybory na szefa klubu odbywają się w sposób demokratyczny. - Możecie się państwo spodziewać bardzo demokratycznych i być może zaskakujących rozstrzygnięć - zapowiedział.

Według dotychczasowych przecieków szefem klubu PO ma zostać Waldy Dzikowski.

Źródło: tvn24.pl, PAP