Powinniśmy oczekiwać i jest to absolutnie konieczne, żeby Jarosław Kaczyński oświadczył publicznie, że nie mówił Angeli Merkel o ściganiu Donalda Tuska - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jacek Rostowski. Były wicepremier i minister finansów dodał, że jeśli Kaczyński "nie powie tego publicznie, będziemy musieli domniemywać", że takie słowa padły.
Były wicepremier odniósł się w ten sposób do doniesień brytyjskiego dziennika "Financial Times", który napisał w czwartek, powołując się na relację dwóch wysokich rangą unijnych dyplomatów, że 7 lutego Jarosław Kaczyński w prywatnych rozmowach, w tym z kanclerz Niemiec, miał mówić, iż Warszawa nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
Miał też "zasugerować, że Polska może wysłać za nim Europejski Nakaz Aresztowania”.
Rostowski: nikt się nie przejmuje brakiem poparcia dla Tuska
Jacek Rostowski stwierdził, że jeśli słowa o nakazie aresztowania dla Tuska padły, to jest to "dodatkowy element powodujący, że nasi partnerzy europejscy i sojusznicy transatlantyccy będą traktować Polskę jako kraj, który wypisuje się z europejskich norm cywilizacyjnych".
-To jest groźba takiego rodzaju, jakiego można by się spodziewać od cesarza Bokassy z Imperium Centralnej Afryki (Cesarstwa Środkowoafrykańskiego - red.) , który właśnie tego rodzaju groźby formułował - powiedział.
- Mam nadzieję, że takiego stwierdzenia (Kaczyńskiego - red.) nie było. Oczekuję, żeby Jarosław Kaczyński publicznie to potwierdził - podkreślił Rostowski.
- Nikt specjalnie poparciem czy niepoparciem Donalda Tuska przez polski rząd się nie przejmuje. Polski rząd już udowodnił, że nie przestrzega praworządności, że nie przejmuje się unijnymi i europejskimi normami, szczególnie dotyczącymi szacunku dla własnej konstytucji - ocenił gość "Faktów po Faktach".
Rostowski: polemika w Monachium "żałosna"
Rostowski skomentował też piątkową polemikę Witolda Waszczykowskiego i Franza Timmermansa, którzy tego dnia spotkali się w czasie obrad 53. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Były wicepremier nazwał rozmowę szefa MSZ z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej "żałosną".
- Praworządność zakłada, że państwa członkowskie nie mieszają się do wymiaru sprawiedliwości - podkreślił w piątek Timmermans. - Nie ma zasady, która nakazywałaby, by w każdym kraju był Trybunał Konstytucyjny, ale jeżeli w kraju istnieje TK, to powinno się przynajmniej przestrzegać konstytucji - mówił wiceszef KE. - Proszę pozwolić nam na działania zgodne z naszą konstytucją, a nie z pańską wizją naszej konstytucji - ripostował Waszczykowski.
Zdaniem gościa "Faktów po Faktach", szef polskiej dyplomacji "nie mówił prawdy".
- Twierdził, że w Polsce panuje praworządność a wszyscy wiemy, że tak nie jest. Żeby zmieniać konstytucję w Polsce należy mieć 307 mandatów w Sejmie. Atakując, a de facto dewastując Trybunał Konstytucyjny, PiS stworzył sytuację, w której może łatwo - i już to kilkukrotnie zrobił - uchwalić ustawy niekonstytucyjne, nie przejmując się, że będą za takie uznawane. To jest wyraz najwyższej, najgorszej pogardy dla autorytetu i szacunku, który rządzący powinni mieć wobec suwerena jakim jest naród polski. Ten naród tę konstytucję przyjął w ogólnopolskim referendum, a PiS chce po prostu ją wyłączyć - stwierdził Rostowski. Rostowski skomentował też słowa ministra Mateusza Morawieckiego, który w rozmowie z telewizją Deutsche Welle stwierdził, że "prawo nie jest najważniejsze", a nad prawem stoi dobro obywateli i ich bezpieczeństwo.
- Są oczywiście, mogą być prawa niesprawiedliwe i tu zgodziłbym się nawet z Mateuszem Morawieckim. To na przykład niewolnictwo w Ameryce Północnej. Wiele osób temu prawu się sprzeciwiało, ale byli to właśnie obywatele, którzy uważali, że to prawo jest niesprawiedliwe. Zupełnie czymś innym jest sytuacja, w której władza łamie prawo - ocenił były wicepremier, dodając, że chodzi mu o sytuację łamania prawa, w celu "poszerzenia kręgu własnych uprawnień".
Rostowski: działania Macierewicza dyskredytują Polskę
W programie padła również prośba o komentarz do słów szefa MON, który w czwartek mówił o pomocy NATO ws. katastrofy smoleńskiej. Zdaniem Rostowskiego te słowa Antoniego Macierewicza są "obiektywnie patrząc absurdem".
- W pewnym sensie, jeśli mówi się A, to są konsekwencje, czyli B. Jeśli wierzy się, że katastrofa smoleńska była zamachem de facto, zorganizowanym - należy przypuszczać według tej teorii - przez Rosjan, to na pewno był to akt wojny ze strony Rosji i konsekwencją logiczną jest, że NATO mogłoby pomóc nam to sprawdzić. Wiemy jednak, że tak nie było i jest to skrajny przykład niesamowicie nieodpowiedzialnej polityki zagranicznej, jaką prowadzi obecny rząd - stwierdził były wicepremier.
- Teraz przychodzi moment zapłacenia rachunku za kłamstwo smoleńskie, za twierdzenie, że był to zamach. Logika wymaga, aby właśnie postąpić jak postępuje minister Macierewicz. Dyskredytuje to oczywiście Polskę jako poważne państwo. Jeżeli ma się komiczny, niepoważny, niepoważany rząd, to w tak niebezpiecznym świecie, jaki dzisiaj jest, stanowi to dodatkowy element zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa - dodał Rostowski.
Autor: tmw/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24