"Europride tak szkodliwa jak Divorcepride"

Organizowana w sobotę międzynarodowa parada gejów i lesbijek Europride budzi wiele kontrowersji, także wśród polityków. Zdaniem byłego marszałka Sejmu Marka Jurka, fakt, że odbywa się ona w Warszawie nie świadczy dobrze o naszym kraju.

SLD postara się przybyć

- Środowiska homoseksualne się chlubią, że to pierwsza taka parada w Europie Środkowej, ale to nie przynosi nam chluby. Bułgaria czy Rumunia występują w obronie krzyża, a u nas robi się defilady homoseksualne. Jeszcze 15 lat temu nikt by w to nie uwierzył - mówił Jurek w TVN24.

Zupełnie innego zdania był Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - To parada wolności i niedyskryminowania - próbował przekonywać swojego rozmówcę. Jak dodał, mimo zaplanowanego na sobotę zjazdu krajowego SLD wielu przedstawicieli partii deklarowało, że zamierza dołączyć do marszu.

Po której stronie?

Marek Jurek nie dał się przekonać. - Koncepcja Europride jest tak samo szkodliwa jak np. Divorcepride, gdyby taka była organizowana. To nie jest powód do dumy - mówił.

Według niego miejsce Polski powinno być po stronie krajów, które stoją na straży wartości chrześcijańskich. Polityczny ruch homoseksualny to zagrożenie dla praw ludzkich i praw rodziny. Nawet w rządzonej przez socjalistów Hiszpanii rodzice bronią się przed indoktrynacją homoseksualną w szkołach - dodał.

Jerzy Wenderlich odpowiadał, że w kalendarzu jest wiele świąt religijnych, czy branżowych, więc "czemu dwa miliony ludzi nie może uczestniczyć w paradzie równości?". - Czy mają się chować ze swoją preferencją, żeby panu było przyjemniej? - pytał

Źródło: TVN24, PAP