- Będąc na drodze musimy być bardzo, bardzo skoncentrowani, myśleć nie tylko za siebie, ale również za innych - podkreślał na antenie TVN24 Mariusz Podkalicki z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Wraz z innymi ekspertami wskazywał, jak kierowcy powinni się zachować, widząc wypadek drogowy oraz jak uniknąć kolizji.
W niedzielę na autostradzie A6 pod Szczecinem doszło do zderzenia sześciu aut osobowych i ciężarówki. Samochody zapaliły się. W wypadku zginęło sześć osób, cztery osoby trafiły do szpitali.
W czasie, gdy na jezdni autostrady A6 w stronę Świnoujścia trwała jeszcze akcja ratunkowa po karambolu, na drugiej nitce doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. Cztery osoby zostały poszkodowane, trzy z nich przewieziono do szpitali.
"Czasami brak odpowiedzialności kierowców jest wręcz przerażający"
Mariusz Podkalicki z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego mówił w rozmowie z TVN24, że "czasami brak odpowiedzialności kierowców jest wręcz przerażający". Dodał, że dla bezpieczeństwa jazdy kluczowe jest między innymi "spoglądanie na drogę, kwestia odpowiedniego skupienia, podzielność uwagi".
- Podczas prowadzenia auta wiele rzeczy dzieje się w krótkim czasie - zauważył. Jak mówił, "często się zdarza, że ludzie w różnych trudnych sytuacjach nie są w stanie ogarnąć tego, co się w danej chwili dzieje, a czas ucieka". Przekonywał także, że "każdy powinien się zastanowić nad tym, co sam robi za kierownicą".
- Powinniśmy się bardziej odpowiedzialnie zachowywać - dodał Podkalicki. Zaznaczył także, że należy pamiętać o "zasadzie ograniczonego zaufania". - Będąc na drodze musimy być bardzo, bardzo skoncentrowani, myśleć nie tylko za siebie, ale również za innych, bo błędy na drogach się zdarzają - podkreślał.
"Mechanizm porównania dóbr"
Jak zauważył psycholog Tomasz Kozłowski, "bardzo często lubimy popatrzeć na tego typu rzeczy [wypadki - red.] - to nie wynika z tego, że jesteśmy żądni krwi". - To może być oparte o mechanizm porównania dóbr, że inni mają gorzej. To jest mechanizm, który bardzo szybko przychodzi nam do głowy. Oczywiście jest to automatyzm, natomiast on działa bardzo, bardzo krótko - dodał.
Jak wskazywał, "jeżeli kierowcy widzą, że ktoś popełnił błąd i są bardzo poważne konsekwencje takiego wydarzenia, to mogą czuć się lepiej, że oni dobrze prowadzą samochód, że oni czegoś takiego nie zrobili". - Nie biorą pod uwagę oczywiście tego, że sami mogą spowodować wypadek - zaznaczył.
- Jest też takie zjawisko, które się nazywa dyfuzja odpowiedzialności, to znaczy, że ta odpowiedzialność zostaje rozproszona - wyjaśniał. Jak mówił, "im jest więcej osób, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś pomoże, ponieważ my sądzimy, że przy tak dużej ilości samochodów ktoś inny zwolni".
Jan Krynicki rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad podkreślał, że po wypadku bardzo ważne jest zabezpieczenie miejsca. - Służby drogowe zawsze wtedy przyjeżdżają i (…) zabezpieczają je, aby nie dochodziło do kolejnego najechania innych pojazdów na miejsce zdarzenia - wyjaśniał.
Rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak podkreślał, że gdy widzimy wypadek, powinniśmy jak najszybciej go zgłosić, aby na miejsce mogły udać się służby i udzielić profesjonalnej pomocy.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24