Elżbieta Radziszewska krytykuje inscenizację upamiętniającą dwusetną rocznicę śmierci Barbary Zdunk, którą uznano za czarnownicę i spalono na stosie. - Na pikniku rodzinnym z dziećmi ludzie będą wiwatować: Hurra! Udało nam sie podpalić stos z czarownicą! A od jutra dzieci na podwórkach zaczną sie bawić paląc lalkę, kota albo koleżankę z przedszkola - mówi minister ds. równego traktowania.
Pierwsza inscenizacja spalenia ostatniej w Europie kobiety podejrzanej o czary odbyła się w Reszlu (warmińsko-mazurskie) w 1981 roku. Tegoroczny spektakl rozpocznie się w niedzielę 21 sierpnia o godz. 22.
Elżbieta Radziszewska uważa, że pomysł nie jest trafiony: - Gratuluję burmistrzowi wyobraźni. Muszę powiedzieć, że to wielka odpowiedzialność władzy publicznej za krzewienie dobrych historycznych treści - ironizuje Radziszewska.
Podziękowania dla pani minister
Burmistrz Reszla Marek Janiszewski tłumaczy, że będzie to "rekonstrukcja o charakterze historycznym", a "historia nie zawsze jest dobra". Dodaje, że nikogo z organizatorów minister nie poprosiła o przedstawienie scenariusza imprezy, a sama bazuje jedynie na doniesieniach medialnych.
Organizatorzy nie zamierzają też wycofać się z inscenizacji. Co więcej, sądzą, że rozgłos uczyniony ich imprezie przez minister ds. równego traktowania ściągnie na nią więcej widzów. - Jest to reklama dla miasta, spowoduje większą frekwencję, więc dziękujemy - Artur Galicki, dyrektor miejskiego ośrodka kultury w Reszlu i reżyser widowiska.
I dodaje: - To nie będzie kontrowersyjne widowisko, nikogo nie zgorszy i nie zdemoralizuje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24