Burmistrz Aleksandrowa Kujawskiego zrobił głupstwo, chciał pomóc, a zaszkodził - uważa Michał Kamiński, sekretarz stanu w kancelarii premiera, który w "Kropce nad i" komentował obecność uczniów na wiecu poparcia prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Bronisław Komorowski wtorek odwiedził województwo kujawsko-pomorskie. Na rynku w Aleksandrowie Kujawskim przywitały go m.in. dzieci z okolicznych szkół i przedszkoli. Niektóre trzymały w rękach tabliczki i flagi z napisem "#popieram Komorowskiego", które otrzymały od wolontariuszy ze sztabu Komorowskiego. Spotkanie odbyło się przed południem, w czasie, kiedy uczniowie powinni być na lekcjach. Nie wiadomo, czy udział w imprezie odbywał się za wiedzą i zgodą ich rodziców.
Michał Kamiński w "Kropce nad i" zaznaczył, że prezydent nie powinien wykorzystywać dzieci w swojej kampanii. - Nie usłyszy pani ode mnie pochwały wykorzystywania dzieci do kampanii wyborczej, to jest jasne - powiedział prowadzącej Monice Olejnik.
Zaznaczył jednak, że obecność uczniów na spotkaniu z prezydentem w Aleksandrowie Kujawskim to nie była wina sztabu Bronisława Komorowskiego, tylko burmistrza tego miasta. W ocenie Kamińskiego zachował się on nadgorliwie. - Zrobił głupstwo, chciał pomóc a zaszkodził i jak to mówili komuniści: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - powiedział.
Przemówienie Kopacz? "Świetne"
Kamiński był m.in. pytany o przemówienie Ewy Kopacz na konwencji programowej Bronisława Komorowskiego, w którym szefowa rządu przestrzegała przed rządami Prawa i Sprawiedliwości. - Z ust polityków PiS zbyt często słyszymy jawnie antyeuropejskie wypowiedzi. Zbyt często słyszymy kwestionowanie integracji europejskiej. Zbyt często słyszymy te słowa, byśmy mogli oddawać władzę w Polsce ludziom tej formacji - podkreśliła premier.
Kamiński powiedział, że nie on jest autorem tego przemówienia. Poinformował, że w tygodniu poprzedzającym konwencję Komorowskiego był na zwolnieniu. - Leżałem w domu z ciężką gorączką, nie byłem w stanie nic napisać - powiedział. Dodał, że słuchał przemówienia Kopacz i ocenił, że było świetne.
"Politycy PiS zachowują się nieracjonalnie"
Zaznaczył, że premier wcale nie straszyła rządami PiS, a jedynie powiedziała prawdę. Tłumaczył, że najbliższe wybory prezydenckie i parlamentarne zdecydują o tym, kto będzie rządził Polską "być może w godzinach ciężkich prób". - To jest pytanie, które każdy Polak musi sobie zadać: kto podniesie telefon, kiedy będzie kryzys, kiedy będzie realny problem - mówił.
Jego zdaniem, politycy PiS zachowują się nieracjonalnie. - Jeżeli Jarosław Kaczyński ogłasza, że odrzuca spotkanie z premierem Węgier Wiktorem Orbanem, a później się dowiadujemy z najbardziej wiarygodnych źródeł, że on takiego zaproszenia nie dostał, to póki robi to lider opozycji, to jest to po prostu śmieszne, (…) ale przechodzą mi ciarki po plecach, jeżeli sobie myślę, że ludzie niestabilni, którzy mogą hasać od Sasa do Lasa w polityce międzynarodowej, mieliby odbierać telefon od naszych zachodnich partnerów w sytuacji realnego zagrożenia - tłumaczył. Dodał, że ma ciarki także na myśl o tym, że na czele ministerstwa obrony narodowej miałby stanąć Antoni Macierewicz. - Macierewicz jest oficjalnym kandydatem PiS na stanowisko ministra obrony narodowej, zapowiedział to Jarosław Kaczyński - powiedział. Dodał, że nie ma on kwalifikacji, by stanąć na czele tego resortu.
Problem SKOK-ów
Kamiński komentował także sprawę SKOK-ów. W poniedziałek "Wprost" napisał, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem". Takie wnioski - napisał tygodnik - "płyną z pisma, które szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak wysłał do najważniejszych osób w państwie". Kamiński przekonywał, że to Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta miał "ogromny wpływ" na wniosek Lecha Kaczyńskiego do Trybunału Konstytucyjnego ws. SKOKów, który umożliwiał wyjęcie ich spod nadzoru bankowego. W jego ocenie, gdyby Dudzie udało się wówczas skutecznie zaskarżyć większość przepisów ustawy o SKOK-ach, to dzisiaj dziesiątki ludzi nie otrzymałoby pomocy od państwa w związku z bankructwem SKOK-u Wołomin. Dodał, że skoro PiS zawiesiło senatora Biereckiego, to znaczy, że to ugrupowanie "widzi w tej sprawie jakiś problem".
"Duda coraz bardziej radykalny"
Kamiński pytany o dyskusję wokół zapłodnienia in vitro, zaznaczył, że nie jest to "wrzutka polityczna", bo dotyczy 3 mln Polaków, którzy chcą, a nie mogą mieć dzieci. Jak mówił, słowa Andrzeja Dudy o tym, że za in vitro należy karać więzieniem świadczą jakim umiarkowanym jest kandydatem. - Duda w kolejnych odsłonach robi się coraz bardziej radykalny - stwierdził gość "Kropki nad i".
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24