Działacz PSL Władysław Serafin, który uniknął zapłacenia mandatu powołując się na fikcyjny immunitet europarlamentarzysty, ma zapłacić 4 tysiące złotych grzywny - orzekł Sąd Rejonowy w Sieradzu.
Władysław Serafin został zatrzymany przez policję w styczniu na jednej z ulic w Sieradzu za przekroczenie prędkości. Według relacji policjantów prowadzone przez niego auto jechało z prędkością 111 km/godz., zamiast dozwolonych 50.
Serafin miał pokazać legitymację z unijnymi pieczęciami ważną do 2015 r. Według policji oświadczył też, że korzysta z immunitetu europarlamentarzysty.
Chował się za immunitetem
Kierowca pokazał funkcjonariuszom również prawo jazdy, ale w policyjnej bazie znajdowała się informacja, że ma od 2009 r. odebrane uprawnienia do kierowania pojazdami. Decyzję taką podjęło starostwo w Kłobucku w związku z przekroczeniem liczby punktów karnych. Od tamtej pory nie miał ponownie wydanego dokumentu. Później starostwo poinformowało, że kierowca sporządził oświadczenie, że zgubił prawo jazdy.
W związku z relacją kierującego, okazanym dokumentem oraz faktem, że była to osoba znana publicznie jako polityk i kojarzona jako poseł, policjanci przyjęli do wiadomości, że korzysta z immunitetu i odstąpili od ukarania za przekroczenie prędkości i jazdę bez uprawnień. Kierowcy za przekroczenie prędkości groził mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych.
Fikcyjny immunitet
Policjanci sporządzili dokumentację z incydentu. Poprzez KGP miała ona trafić do odpowiedniej instytucji, która może immunitet uchylić. Wtedy okazało się, że mężczyzna nie jest ani europarlamentarzystą, ani posłem, ani senatorem. Według policji doszło więc trzecie wykroczenie, czyli podszywanie się pod funkcję.
Grzywna za trzy wykroczenia
Jak mówił podczas wydawania wyroku sędzia Maciej Leśniowski, Władysław Serafin popełnił trzy wykroczenia: "kierował samochodem bez wymaganego uprawnienia, przekroczył prędkość o 61 km/h i dodatkowo podał się za eurodeputowanego, przywłaszczając sobie w ten sposób stanowisko i tytuł". Działacz PSL musi zapłacić 4 tys. grzywny oraz opłacić koszty sądowe.
Początkowo sąd zadecydował, żeby nie publikować danych osobowych i wizerunku działacza ze względu na brak wartości społecznych. Później jednak sam Władysław Serafin wyraził zgodę na upowszechnienie swojego wizerunku i nazwiska.
Na ogłoszeniu wyroku nie było oskarżonego.
Autor: rf, zś/rs / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24 | TVN24