Są dodatkowe pieniądze dla dziecięcej psychiatrii. 240 milionów złotych sytuację nieco poprawi, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Bardzo często pierwszą pomoc mali pacjenci otrzymują dopiero w szpitalu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W komunikacji z mamą i z nauczycielami pomaga tablet i wgrany na niego program, dzięki któremu trzynastoletnie bliźniaczki Milena i Helena mogą wyrazić bardzo wiele - choć nie mówią od urodzenia. Dziewczynki są upośledzone intelektualnie w umiarkowanym stopniu.
"Leżała w swoim pokoju. Nie chciała wstawać w ogóle z łóżka"
Od lat uczestniczą w terapiach, są pod opieką psychologów, ale po przyjściu na świat ich małej siostrzyczki Jagody dziewczyny straciły grunt pod nogami - zdiagnozowano u nich depresję.
- Milena leżała w swoim pokoju. Nie chciała wstawać w ogóle z łóżka, ubierać się, myć, jeść. Ja ją karmiłam strzykawką stumililitrową, miksowałam zupy, dawałam mleko z orzechów i z daktylami, żeby ona nie traciła sił – opowiada mama dziewczynek Agnieszka Szpila, autorka książki "Łebki od szpilki" i "Bardo".
Bliźniaczki już wcześniej prywatnie leczyły się psychiatrycznie, ale ich lekarka wyjechała. One potrzebowały pomocy tu i teraz, bo u Mileny pojawiała się agresja - na przykład wtedy, gdy matka prowadziła samochód.
- Bicie mnie w trakcie jazdy, napaści, gdy ja jestem z najmłodszą córeczką, to były zagrożeniowe sytuacje. Ona uderzała z emocji w szybę i wybijała ją. Nie było tak, że ona stała z szybą i cięła sobie żyły, ale mogło się tak skończyć – wspomina Agnieszka Szpila.
"Dlaczego my matki mamy być nagle lekarzami naszych dzieci?"
W prywatnej przychodni usłyszała, że pierwszy wolny termin jest za dwa miesiące. Czas oczekiwania na wizytę w ramach NFZ wynosił rok i sześć miesięcy. Rozwiązaniem mógłby być szpital psychiatryczny.
- Jeżeli dziecko nie popełnia samobójstwa, to nie może być przyjęte na żaden oddział. Nie ma takich miejsc, w których są super warunki dla nastolatków, żeby ich poobserwować przez dwa tygodnie, jak reagują na dany lek – uważa Agnieszka Szpila.
A jeśli wizyty wypadają co trzy miesiące, czasem jedyną szansą są konsultacje przez internetowy komunikator z psychiatrą. - Dlaczego my matki mamy być nagle lekarzami naszych dzieci? Czuję się całkowicie pozostawiona samej sobie – ocenia matka bliźniaczek.
Polska psychiatria dzieci i młodzieży od dłuższego czasu jest w fatalnym stanie – oddziały są przepełnione. Nierzadko dzieci śpią na dostawkach na korytarzach. Brak dostępu do psychiatrów w poradniach sprawia, że często pierwszą pomoc dzieci dostają dopiero w szpitalu.
"NFZ ma dodatkowe 243 miliony złotych"
Pomysłem Ministerstwa Zdrowia na rozwiązanie sytuacji jest stworzenie zupełnie nowego, trzypoziomego sytemu opieki, by szpital psychiatryczny nie był początkiem tej drogi. I już wiadomo, że do systemu uda się dołożyć pieniędzy.
- W tym roku NFZ ma dodatkowe 243 miliony złotych z przeznaczeniem na psychiatrię dziecięcą na wsparcie między innymi powstających między innymi ośrodków psychologiczno-psychoterapeutycznych dla dzieci i młodzieży – mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Na pierwszym poziomie pomocy w poradniach mieliby udzielać psychologowie i psychoterapeuci, na drugim psychiatrzy, a szpital psychiatryczny byłby ostatnią instancją.
- To może się okazać niewystarczające. Niemniej sam fakt, że w ogóle jakaś suma, dość znaczna, się pojawiła, na pewno jest dobrym krokiem poprawy sytuacji – ocenia specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży profesor Andrzej Rajewski.
Większość oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia ogłosiła już konkursy na poradnie psychologiczno-psychoterapeutyczne. Pierwszych pacjentów mają przyjąć już w kwietniu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24