- Dla PiS każdy termin wyborów jest dobry. Po prostu będziemy dłużej prowadzić kampanię - podkreśliła w piątek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Witek, odnosząc się do decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wyznaczył termin wyborów parlamentarnych na 25 października. - Długa kampania sprzyja partiom bogatym - ocenił natomiast Jarosław Gowin ze Zjednoczonej Prawicy.
Prezydent Komorowski ogłosił w piątek, że wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 25 października. Wcześniej pojawiały się doniesienia, że wybory mogłyby się odbyć wcześniej - 18 października.
"PO nastawia się na długi marsz"
Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Witek dopytywana, czy kampania wyborcza będzie przez to bardziej wyczerpująca i kosztowna odpowiedziała: "Z pewnością, ale wytrzymamy ten tydzień. Damy radę".
- Długa kampania to jest szansa dla PO na odrobienie strat - ocenił Jarosław Gowin ze Zjednoczonej Prawicy. Dodał, że "decyzja Bronisława Komorowskiego stawia w trudniejszym położeniu nowe inicjatywy polityczne jak ruch Kukiza czy NowoczesnaPl". - Długa kampania sprzyja partiom bogatym, a Platforma jest zdecydowanie najzamożniejszą z partii - stwierdził.
Z kolei zdaniem wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej "PO nastawia się na długi marsz". - Osobiście byłam przywiązana do daty 18 października, wszystkim się wydawało, że to jest najbardziej prawdopodobny termin. PO chyba chce wydłużyć czas na odrobienie strat - oceniła.
"Nie jest tak, że taki albo inny termin faworyzuje kogokolwiek"
Rzeczniczka sztabu wyborczego PO Joanna Mucha jest natomiast zdania, że termin 25 października, nie faworyzuje żadnej z formacji. To odpowiedź na zarzuty niektórych polityków opozycji, że długa kampania wyborcza może sprzyjać PO. - Polityka w Polsce jest niezwykle dynamiczna i może być tak, że ten tydzień dłużej będzie dobry dla którejś partii, ale tak naprawdę dzisiaj nie można określić, dla której. Każde z ugrupowań, które będzie chciało startować, może ten tydzień dobrze wykorzystać, albo może ten tydzień kojarzyć z jakimiś złymi wypadkami, więc zdecydowanie nie jest tak, że taki albo inny termin faworyzuje kogokolwiek - powiedziała Mucha w piątek dziennikarzom. Jak podkreśliła, każda z formacji, która zechce wziąć udział w wyborach, będzie miała te same szanse i tę samą możliwość prowadzenia kampanii wyborczej. - Natomiast mi się wydaje niezwykle ważne, że ten termin daje możliwość PKW na to, żeby przygotować te wybory lepiej po kampanii referendalnej, a to jest - wydaje mi się - dość mocny argument na rzecz tego, żeby wybory zorganizować w ostatnim możliwym terminie, tak jak to zaproponował pan prezydent - zaznaczyła posłanka Platformy.
Podobnego zdania jest marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. - Z tego co mówił pan prezydent, wybrał ten ten termin dając PKW czas na zakończenie spraw związanych z referendum. To wrześniowe referendum jest dużym obszarem obowiązków, które spadły na PKW - oceniła.
"Byli prezydenci to też jest wartość w polityce"
Politycy odnieśli się także do decyzji Bronisława Komorowskiego o tym, że nie wystartuje w najbliższych wyborach parlamentarnych. - To słuszna decyzja, gdyby zdecydował się kandydować do parlamentu byłoby to odbierane jako degradacja - stwierdziła Nowicka.
- Nie będzie mi go brakowało, nie byłam jego fanką - oceniła natomiast Witek. Na początku lipca prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział, że po zakończeniu kadencji na stanowisku szefa państwa założy instytut, którego działalność będzie skupiać się m.in. na relacjach polsko-ukraińskich.
- To jest decyzja obecnie urzędującego prezydenta, tak zdecydował, zakłada instytut, nie wiemy co prawda, czym ten instytut będzie się zajmował, znamy tylko jego nazwę, w związku z tym nie będę komentowała indywidualnych decyzji pana prezydenta - podkreśliła rzeczniczka PiS.
Natomiast zdaniem Nowickiej, "instytut to jest dobry pomysł". - Byli prezydenci to też jest wartość w polityce i oni powinni znaleźć to miejsce - oceniła.
Dariusz Joński z SLD zauważył, że fakt, że Komorowski nie będzie startować w wyborach parlamentarnych, "to jest duża strata dla PO". - Bo pewnie pani premier liczyła, że będzie twarzą kampanii - stwierdził.
Autor: eos//gak / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara