Po czterech godzinach zeznań Aneta Krawczyk opuściła budynek sądu w Piotrkowie Trybunalskim. Zeznawała jako główny świadek i oskarżyciel w seksaferze. Głównymi oskarżonymi są Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński.
Krawczyk stawiła się w sądzie ze swoim pełnomocnikiem. Jeszcze przed rozprawą zapewniała, że "nie boi się spojrzeć Lepperowi w oczy". Po wyjściu z sądu nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, tłumacząc że jest zmęczona. - Przeżywa bardzo, kolejny raz, ale już po raz ostatni musi opisywać przebieg spotkań. Jest to bardzo bolesne, na pewno stresujące. Ale w pełni świadomie - mówiła pełnomocnik Krawczyk, Agata Kalińska-Moc.
Zeznaniom Krawczyk przysłuchiwał się jedynie Łyżwiński. Były wicepremier, który odpowiada z wolnej stopy, po 40 minutach, jeszcze przed zeznaniami świadka, wyszedł z sali. Pytany o powód, mówił tylko, że "nic się nie stało, po prostu wyszedł, bo nie musi uczestniczyć w rozprawie. Jeden z jego obrońców mec. Wiesław Żurawski tłumaczył, że nie należy "szukać sensacji w zwykłym wyjściu z sali". Na sali była biegła psycholog, która - według obrony - ma ocenić wiarygodność zeznań Krawczyk.
Proces za zamkniętymi drzwiami
Proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Sąd, na wniosek prokuratury i pełnomocnika Krawczyk, mimo sprzeciwu oskarżonych i obrońców, utajnił całość procesu ze względu na ważny interes prywatny pokrzywdzonych. We wtorek Lepper i Łyżwiński przed sądem nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Lepper przyznał, że przyjęli taką taktykę i mają zamiar składać wyjaśnienia na dalszym etapie procesu, prawdopodobnie po zeznaniach pokrzywdzonych.(CZYTAJ WIĘCEJ)
Jak ujawnił jeden z obrońców Leppera, mec. Robert Dzięciołowicz, prokurator wnioskował, aby Krawczyk zeznawała pod nieobecność oskarżonych. Jednak po sprzeciwie obrony sąd oddalił ten wniosek. Dzięciołowicz dodał, że ma wątpliwości do formy zeznań i nie wyklucza "wyrażenia tego w formie oświadczenia do protokołu". Krawczyk zeznawała odpowiadając na pytania sądu.
Zarzuty dla b. wicepremiera i wiceszefa Samoobrony
Szefowi Samoobrony łódzka prokuratura przedstawiła dwa zarzuty. B. wicepremier jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk. Drugi zarzut dotyczy usiłowania doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do stosunku.
Na Łyżwińskim ciąży w sumie siedem zarzutów, które dotyczą lat 1999-2003. Jest on oskarżony m.in. o zgwałcenia jesienią 2002 r. w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Zarzucono mu także przyjmowanie i żądanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym oraz wykorzystanie lub usiłowanie wykorzystania seksualnego czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk. Według oskarżenia, miał on także nakłaniać tą ostatnią do przerwania ciąży.
Przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim dobiega już końca pierwszy proces karny związany z seksaferą w Samoobronie. Jacek P. - dawny asystent posła Stanisława Łyżwińskiego - jest oskarżony o nakłanianie Anety Krawczyk do przerwania ciąży oraz narażenie jej życia.
Seksafera - co to takiego
Jesienią 2006 roku dziennikarz "Gazety Wyborczej" ujawnił, że w "Samoobronie" częste jest seksualne wykorzystywanie młodszych działaczek przez męską część partyjnego kierownictwa. Wkrótce Aneta Krawczyk w programie "Teraz My" na antenie TVN opowiadała o tym, jak dostała intratną pracę w biurze poselskim Stanisława Łyżwińskiego w zamian za świadczenie usług seksualnych temu posłowi, a także samemu Andrzejowi Lepperowi.
Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera. W śledztwie dotyczącym seksafery po uchyleniu poselskiego immunitetu aresztowano i postawiono zarzuty (także gwałtu) samemu Łyżwińskiemu. Innym podejrzanym - już po utracie poselskiego mandatu - stał się lider Samoobrony Andrzej Lepper.
Źródło: tvn24.pl, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24