Słynna "Czarna teczka" równie słynnego kandydata na prezydenta z 1990 roku Stana Tymińskiego za 150 tys. zł? Za taką kwotę oferuje ją współpracownik Tymińskiego - dowiadujemy się z "Gazety Wyborczej". W teczce mają być trzy esbeckie kwity na Lecha Wałęsę.
Kiedy tajemniczy kandydat z Peru - Stan Tymiński - niespodziewanie pokonał w 1990 roku w pierwszej turze wyborów premiera Tadeusza Mazowieckiego, doradzał mu szczeciński radca prawny Eugeniusz Szymala. Według informacji "GW" z dwóch źródeł w dawnym Urzędzie Ochrony Państwa, to właśnie Szymala dostarczył Tymińskiemu zawartość słynnej ''czarnej teczki'', którą ten wielokrotnie pokazywał w kampanii wyborczej. Miały być w niej materiały kompromitujące Wałęsę. Tymiński nigdy nie ujawnił jej zawartości, a po przegranych wyborach wyjechał z Polski.
"Prezent" dla byłego prezydenta
Jak czytamy, Szymala przed miesiącem zwrócił się do lokalnej redakcji "GW" z ofertą sprzedaży Agorze słynnej "czarnej teczki". Do jednego z maili dołączył film. - Dzisiaj dzień 65. urodzin pana prezydenta Lecha Wałęsy. Ciąg dalszy uroczystości związanych z Nagrodą Nobla odbędzie się w grudniu. Sądzę, że "Gazeta Wyborcza" miałaby na ten jubileusz noblowski doskonały prezent dla Lecha Wałęsy - mówi mężczyzna na nagraniu.
Pytany dlaczego chce teczkę sprzedać, Szymala mówi: - To interesuje każdego Polaka. Proponuję rozwiązanie skrywanej przez lata tajemnicy.
A dlaczego właśnie teraz? - Bo teraz odżył temat przeszłości Wałęsy. Poza tym zbliżają się uroczystości noblowskie. Postanowiłem w końcu to wyjąć. Przy okazji chciałbym na tym zarobić - przyznaje bez ogródek Szymala.
"Bo na Tymińskiego tez coś było"
Tymiński nigdy nie ujawnił zawartości teczki. Pytany dlaczego, Szymala mówi tajemniczo: - Dobre pytanie. Odpowiedź pada w mojej rozmowie telefonicznej z Tymińskim, którą skrycie zarejestrowałem.
Były oficer UOP powiedział gazecie: - Według naszych informacji w teczce Tymińskiego były dokumenty SB pochodzące z Trójmiasta. Myśleliśmy jednak, że Tymiński zabrał je ze sobą. Nie ujawnił ich, bo i na niego coś było.
Wałęsa: Kupią ją ludzie od Rydzyka
Z kolei główny zainteresowany, czyli Lech Wałęsa kwituje w rozmowie z dziennikiem: - Sam nie wiem, czy jestem zainteresowany "czarną teczką". Brak mi już sił, by w kółko powtarzać, że nigdy nie współpracowałem z SB. Ale może warto to zobaczyć, aby ocenić, czy dobrze fałszowali. Może warto tę sprawę zbadać do końca. Kupicie to? - pytał dziennikarzy gazety. - Nie - usłyszał odpowiedź.
- To inni kupią. Ludzie od Rydzyka. Potargują się i w końcu to kupią - skwitował były prezydent.
Z kolei mecenas Szymala, jak czytamy nie zmartwił się, kiedy "GW" odmówiła kupna "czarnej teczki". - Nie szkodzi. Ta teczka jest jak wino. Nabiera wartości. W końcu ją sprzedam - powiedział.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell