Najpierw był głuchy odgłos, później coś zabłyszczało w ciemności. Na posesję Michała Moździorka z podpoznańskiego Wargowa spadł niezidentyfikowany obiekt. Na miejscu zdarzenia pojawiły się zastępy straży pożarnej i patrol policji. Specjalistyczny zespół sprawdza, czy to meteoryt.
Było kilka godziny po godzinie 22 w piątek. Pan Michał Moździorka stał z psem na podwórku swojej posesji i palił papierosa, gdy usłyszał głuche uderzenia o ziemie. - Takie uderzenie głuche o ziemie jakby ktoś kamieniem rzucił. Aż mi papieros wyleciał. Pies poszedł do piwnicy - opowiada pan Michał. Jak dalej relacjonuje, wziął latarkę i poszedł sprawdzić, co się stało. - Poświeciłem, coś się złoci. Myślę, co to jest? Złoto z nieba spadło? - relacjonuje Moździorka. Sam nie chciał ruszać znaleziska i wezwał policję.
Małe kamyczki
O tajemniczym znalezisku zostali zaalarmowani też o godz. 2.18 strażacy. Zgłoszenie dotyczyło "nieokreślonego obiektu, który spadł na jedną z posesji". - To są dosłownie dwa małe kamyczki wielkości połowy kurzego jajka i jakieś spiaskowane elementy drobniejsze - relacjonował kpt. Dariusz Szrama ze straży pożarnej w Obornikach Wielkopolskich.
Kamienie zostały zabezpieczone i są badane przez specjalistów.
Wątpliwości co do kosmicznego pochodzenia tajemniczych kamieni budzi fakt, że spadając na posesję, nie pozostawiły żadnych głębszych śladów. Tymczasem meteoryty spadając z kosmosu żłobią w ziemi pokaźne leje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24