Codziennie jesz zmutowaną żywność

 
Większość producentów nie informuje o składnikach GMO
Źródło: TVN24

Podstawowe produkty, które codziennie kupujemy, jak chleb, wędliny czy czekolada, pełne są składników genetycznie zmodyfikowanych (GMO). Polacy o tym nie wiedzą, bo producenci nie informują na opakowaniach o genetycznych składnikach, mimo że mają taki obowiązek - donosi dziennik "Polska".

Chodzi o produkty, które zawierają soję, białko sojowe lub kukurydzę. Na przykład soję można znaleźć w wędlinach - nawet w parówkach dla dzieci - galaretkach, jogurtach, chlebie, czy ciastkach. Większość z opakowań nie informuje, że jest ona genetycznie modyfikowana, czyli taka, do której dodano geny innych organizmów lub usunięto jakiś gen.

Producenci nie muszą informować o składnikach GMO, jeśli ilość zmodyfikowanego składnika jest mniejsza niż 0,9 proc. masy produktu. Jednak w większości przypadków ilości te są dużo wyższe.

Zagraniczna żywność GMO zalewa Polskę

Pośrednio wszyscy Polacy jedzą żywność genetycznie modyfikowaną Twardowski o GMo

– Najtańszym źródłem białka roślinnego jest sprowadzana z USA soja. Tam 80 proc. jej upraw to rośliny transgeniczne – wyjaśnia Marek Kryda z koalicji Polska Wolna od GMO. Podobnie jest w przypadku kukurydzy. – Kupując olej kukurydziany, należy się spodziewać, że jest ze zmodyfikowanej rośliny – mówi biolog, prof. Tomasz Twardowski.

W "Magazynie 24 Godziny" TVN24 profesor przekonywał jednak, że genetycznie zmodyfikowana żywność jest bezpieczna.

– Pośrednio wszyscy Polacy jedzą żywność genetycznie modyfikowaną – podkreśla prof. Twardowski. - 95 proc. soi, którą wykorzystują polskie zakłady przetwórcze, to soja transgeniczna – dodaje Kryda. Ponadto, jego zdaniem pasze, którymi karmi się zwierzęta w Polsce, praktycznie w 100 proc. są wyprodukowane z roślin zmodyfikowanych genetycznie.

"Wędliny to nie żywność bezpośrednio zmodyfikowana"

Potwierdza to Andrzej Pawelczuk z firmy Morliny: – Nie ma w Polsce ferm, w których zwierzęta nie byłyby karmione soją GMO sprowadzaną z zagranicy – wyjaśnia. – Wędlin z takich zwierząt nie oznaczamy, bo to nie jest bezpośrednio żywność modyfikowana - dodał.

Za ukrywanie informacji o wyższej zawartości GMO niż 0,9 proc. masy produktu, grozi zaledwie kilkusetzłotowa grzywna.

Źródło: Polska, TVN24

Czytaj także: