Centralne Biuro Antykorupcyjne nie stwierdziło podstaw do kontroli oświadczenia majątkowego posła Jarosława Kaczyńskiego - dowiedziała się PAP we wtorek w Biurze. CBA uzasadnia, że co roku sprawdza oświadczenia wszystkich parlamentarzystów.
- Jeżeli w wyniku sprawdzenia istnieją podstawy do wszczęcia kontroli oświadczenia majątkowego konkretnego parlamentarzysty, CBA rozpoczyna taką kontrolę. W przypadku analizy oświadczenia majątkowego posła Jarosława Kaczyńskiego nie stwierdzono podstaw do rozpoczęcia kontroli oświadczenia majątkowego - powiedział PAP Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wnioski Platformy i partii Razem
Platforma Obywatelska i partia Razem w ubiegłym tygodniu złożyły wnioski do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kontrolę oświadczeń majątkowych składanych przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Miało to związek z treścią opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" tak zwanych taśm Kaczyńskiego. Nagrane rozmowy dotyczyły między innymi planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna.
Wtorkową decyzję Biura o niezajmowaniu się sprawą skomentował szybko poseł PO Cezary Tomczyk.
"Jeszcze o 12 twierdzili, że wniosku do CBA w sprawie oświadczeń majątkowych J. Kaczyńskiego nie ma...(mimo, że w CBA jest od 6 dni). O 16 stwierdzili, że jest brak podstaw do zajęcia się tymi oświadczeniami" - napisał na Twitterze.
Jeszcze o 12 twierdzili, że wniosku do CBA w sprawie oświadczeń majątkowych J. Kaczyńskiego nie ma...(mimo, że w CBA jest od 6 dni). O 16 stwierdzili, że jest brak podstaw do zajęcia się tymi oświadczeniami. #WygaszaniePanstwa #TaśmyKaczyńskiego pic.twitter.com/PpQH0xL3zc
— Cezary Tomczyk (@CTomczyk) 5 lutego 2019
"Muszę to sprawdzić"
Tomczyk nawiązał do tego, że jeszcze we wtorek w południe rzecznik prasowy CBA Temistokles Brodowski, pytany przez TVN24, czy CBA podejmie działania w sprawie wniosku posłów PO, odpowiedział, że "musi to sprawdzić". - Jeżeli takie zawiadomienie wpłynie, wówczas będę mógł o nim mówić - dodał.
- W tej chwili nie mogę dywagować na ten temat. Jeżeli takie informacje wpłyną do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, to będę się mógł z nimi zapoznać i w chwili, kiedy będę miał jakiekolwiek informacje na ten temat, będę mógł je państwu przekazać - tłumaczył.
W odpowiedzi Cezary Tomczyk (PO) pokazywał wniosek, na którym widnieje pieczęć CBA potwierdzająca, że wniosek wpłynął do tej instytucji 31 stycznia.
- To pismo w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym jest od sześciu dni, a rzecznik CBA udaje, że sprawy nie ma - stwierdził.
Marcin Kierwiński i Robert Kropiwnicki z PO zapowiadali - po informacji, że wniosek rzekomo nie wpłynął, a przed decyzją o niebadaniu oświadczenia Kaczyńskiego - że zwrócą się "z oficjalnym pismem do pana premiera Morawieckiego o natychmiastowe zawieszenie w czynnościach i w odpowiedzialności panów, którzy do tej pory koordynowali polskie służby, a którzy związani są ze spółką Srebrna".
- Zwrócimy się o zawieszenie pana Mariusza Kamińskiego, osoby, której syn pracował w spółce Srebrna, Macieja Wąsika, zastępcy koordynatora (służb specjalnych - red.), który z kolei przy innej wielkiej aferze - aferze reprywatyzacyjnej - wymieniany jest w kontekście powiązań z Jakubem R. - wyliczał.
- Zwrócimy się o zawieszenie pana (Ernesta - red.) Bejdy, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego - prawnika kiedyś w spółce Srebrna, i wreszcie pana (Piotra - red.) Pogonowskiego - szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, także blisko powiązanego ze spółką Srebrna - mówił dalej Kierwiński.
Stwierdził, że "te zawieszenia są testem dla państwa polskiego, są testem na uczciwość osobistą pana premiera Morawieckiego".
Autor: kb/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24