- Spodziewałem się, że taka będzie reakcja obecnego kierownictwa: cokolwiek by się stało, to winien jest Janicki - tak raport BOR o przyczynach wypadku z udziałem prezydenckiej limuzyny skomentował gen. Marian Janicki, szef tej służby w latach 2007-2013. W czwartek obecny wiceszef Biura stwierdził, że "dyspozycje poprzednich szefów mogły stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ochranianych osób".
- Spodziewałem się, że taka będzie reakcja obecnego kierownictwa: cokolwiek by się stało, to winien jest Janicki. Mogę odpowiadać za wszystko co się działo w BOR do stycznia 2013 roku. Ja tej instrukcji prawdopodobnie nie podpisywałem, bo szef BOR nie podpisuje takich instrukcji. Nie przypominam sobie, żebym podpisywał - powiedział.
Gen. Janicki podkreślił, że kiedy on był szefem BOR, stosowano inne rozwiązania: najważniejsze osoby w państwie leciały na miejsce tymczasowego pobytu samolotem, a pojazdy były przewożone samochodem ciężarowym.
- Mieliśmy pojazd, który przewoził (...) samochód prezydenta, premiera. Wszystkie samochody opancerzone były przewożone specjalnym samochodem ciężarowym i przebiegi roczne w tych samochodach były minimalne. Teraz, jeżeli przewozi się najważniejsze osoby w państwie samochodem po całej Polsce, to ta opona powinna być wymieniona po maksymalnie 15 tys. kilometrów, góra 20 tys. kilometrów - ocenił Janicki. Dodał, że tak wyeksploatowane opony nie powinny być wykorzystywane w terenie górzystym.
Nie ma sobie nic do zarzucenia
Były szef BOR podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Tutaj procedury nie zawaliły, zawaliło przydzielenie pojazdu akurat w tym feralnym dniu kiedy było wiadomo, że prezydent jedzie w góry. Trzeba było to inaczej rozwiązać, trzeba było przydzielić prezydentowi pojazd terenowy. Dlaczego ochrona pojechała samochodami terenowymi, a prezydent samochodem z tylnym napędem? - pytał Janicki.
- Ile jeszcze pułkownik (Andrzej - red.) Pawlikowski (obecny szef BOR - red.) będzie zrzucał winę na poprzedników? Trzeba się uderzyć w pierś - komentował. - Procedury w BOR są czytelne. Mogę mówić tylko za okres, w którym ja pełniłem funkcję szefa BOR. Trzeba przejrzeć procedury - ocenił były szef Biura Ochrony Rządu.
Raport BOR po wypadku prezydenckiej limuzyny
Dyspozycje poprzednich szefów Biura Ochrony Rządu ws. opon mogły stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ochranianych osób - o takich ustaleniach raportu BOR po incydencie z prezydencką limuzyną poinformował w czwartek wiceszef Biura płk Jacek Lipski.
Jak powiedział, instrukcje ws. gospodarki transportowej z 2013 r. ówczesnego szefa BOR płk. Krzysztofa Klimka oraz z 2009 r. ówczesnego szefa gen. Mariana Janickiego są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu w odniesieniu do opon. Określały one wiek opon na 3 lata, a od pierwszego ich założenia - na 2 lata, niezależnie od przebiegu.
Według obecnego kierownictwa BOR instrukcja wprowadzona przez gen. Janickiego oznaczyła okres eksploatacji od daty produkcji na 6 lat, a zmiana wprowadzona przez Klimka określała na co najmniej 4 lata.
Autor: kło / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24