Dwie powołane do lustracji biskupów komisje nie znalazły dowodów świadomej i dobrowolnej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL żadnego z żyjących polskich biskupów - mówi "Dziennikowi" bp Stanisław Budzik, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski.
W aktach zgromadzonych w IPN nie ma podpisu żadnego z hierarchów wyrażającego zgodę na współpracę czy własnoręcznie sporządzonych przez nich meldunków. W związku z tym nie ma dowodów na świadomą i dobrowolną współpracę z SB jakiegokolwiek polskiego biskupa - brzmi wniosek z badań nad aktami hierarchów.
- Episkopat postanowił, że owoce prac obu gremiów zostaną opublikowane w zasadniczej części, ale bez nazwisk biskupów. Powinny się ukazać w formie książkowej w pierwszym kwartale przyszłego roku - mówi bp Budzik "Dziennikowi". Dodaje, że Kościół przeprowadził te badania na swój wewnętrzny użytek, a ich wyniki zostaną przekazane do Stolicy Apostolskiej. Podkreśla także, że akta są publiczne, więc i tak ich treść może wypłynąć na światło dzienne.
- Podanie listy biskupów zarejestrowanych jednostronnie przez SB mogłoby być utożsamiane w opinii społecznej z listą agentów. Chcemy wreszcie postawić, z naszej strony, "kropkę nad i" tzw. lustracji biskupów i zająć się tym, co dla misji Kościoła najważniejsze - ewangelizacją - uważa bp Budzik.
Sprawa lustracji biskupów chwilowo zamknięta Decyzja o autolustracji wszystkich polskich biskupów zapadła w styczniu tego roku, pięć dni po odwołanym ingresie abp. Stanisława Wielgusa, na nadzwyczajnym zebraniu plenarnym Episkopatu.
Przeprowadzenie lustracji biskupów Episkopat zlecił Kościelnej Komisji Historycznej, która miała przeprowadzić kwerendę archiwów IPN w jak najszybszym terminie. W czerwcu biskupi zdecydowali, że oprócz kwerendy historycznej potrzebna jest też ocena moralno-prawna postaw biskupów, którzy są wymieniani w aktach SB. Dlatego powołali zespół ds. oceny etyczno-prawnej.
Zarówno zespół, jak i Komisja zakończyły działalność 22 listopada. W specjalnym komunikacie biskupi stwierdzili, że "z chwilą zakończenia działań zespołu oraz Komisji biskupi uznają, na podstawie dostępnych dziś materiałów, za zamkniętą sprawę odnoszących się do nich materiałów organów bezpieczeństwa PRL".
W aktach - kilkunastu dzisiejszych biskupów Spośród obecnych członków Konferencji Episkopatu Polski, która bez emerytów liczy 102 biskupów, w aktach SB, według kościelnych komisji, odnotowano kilkunastu. - Są oni zarejestrowani jako tajni współpracownicy, kontakty operacyjne lub informacyjne. Jednak jest to rejestracja jednostronna. W dokumentach SB nie ma podpisu wyrażającego zgodę na współpracę ze strony żadnego księdza, który jest obecnie biskupem. Nie ma też żadnych własnoręcznie sporządzonych przez nich meldunków. Co więcej w raportach pracowników SB nie ma dowodów na to, że któryś z nich wyraził w sposób formalny wolę współpracy ustnie - tłumaczy bp Budzik.
Dodał, że akta zawierają natomiast informacje nieprawdziwe. - Istnieje np. zeznanie oficera SB, że zarejestrował danego księdza, który dziś jest biskupem, bez jego woli i wiedzy. Stawia to pod znakiem zapytania wiarygodność innych "faktów" - podaje przykład biskup. - Reasumując, można powiedzieć, że akta SB nie są w żadnym wypadku wystarczające, aby stwierdzić, że któryś z obecnych biskupów podjął świadomie i dobrowolnie współpracę. Nie ma też powodu, aby kwestionować wyjaśnienia zainteresowanych biskupów - dodaje.
Zarejestrowani mieli głos Jakimi kryteriami kierowały się komisja i zespół badając akta księży, którzy później zostali biskupami? - Przede wszystkim członkowie zespołu kierowali się kryterium znanym już w czasach rzymskich: "Audiatur et altera pars" (należy wysłuchać także drugiej strony - red.). W tym wypadku oznaczało to wysłuchanie głosów tych, których te dokumenty dotyczą - mówi bp Budzik.
Zespół zwrócił się więc do biskupów, którzy są wymieniani w aktach SB, z prośbą o zajęcie stanowiska i wszyscy pisemnie złożyli wyjaśnienia, w jakich okolicznościach mogły powstać te dokumenty. Jak relacjonuje hierarcha, członkowie zespołu kierowali się też zasadą domniemania niewinności, troską o godność człowieka oraz kryteriami wypracowanymi w "Memoriale Episkopatu Polski w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce 1944 - 1989". - Według tego dokumentu, naganne było nie tylko świadome donoszenie na innych, ale także kontakty z SB bez wiedzy przełożonych kościelnych czy czerpanie z tych kontaktów korzyści - wyjaśnia bp Budzik.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24