- Byłem zwolennikiem lustracji nie tylko ze względów moralnych, ale przede wszystkim ze względów politycznych. Politycy nie mogą być szantażowani - powiedział w programie "Tak jest" Adam Bielan, wicemarszałek Senatu. - W tej sprawie z Wałęsą trzeba ostrożności - ocenił Michał Boni, eurodeputowany PO. Politycy rozmawiali o dokumentach znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka.
- To nie jest takie proste - powiedział Michał Boni. - Sam jestem uczestnikiem takiego zdarzenia - dodał. Przypomniał, że podpisał deklarację współpracy z peerelowskimi służbami w 1985 roku i "żałuje tego". - Były określone warunki związane z moim życiem osobistym i szantażem. Nie podjąłem żadnej współpracy z SB. Nie wstydzę się tego, że się przyznałem. Traktuję to jako grzech, co zrobiłem. A i tak po stronie osób, które są głównie zwolennikami PiS-u, jestem tą osobą, która prawie codziennie donosiła - stwierdził.
"Przyznanie się pomaga"
Zdaniem Boniego w sprawie Wałęsy potrzeba "ostrożności" i oddzielenia jego działalności w latach 80., kiedy "wywikłał się i zrobił dobre rzeczy dla Polski". Dodał, że jeśli nie ma dowodów, to można rozmawiać tylko o hipotezach. - Nie budujmy przekonania publicznego o tym, że na pewno coś jest na rzeczy, na pewno coś zrobił - apelował eurodeputowany.
Boni przekonywał, że przyznanie się zawsze pomaga. - To jest trudna rzecz - podkreślił. - Nawet jeśli to bardzo boli, to pomaga - stwierdził. - Całe życie będę znosił atak ze strony niektórych osób, że jestem agentem. Całym życiem staram się udowodnić, że staram się i robię dobre rzeczy - wyjaśnił.
"Politycy nie mogą być szantażowani"
- Byłem zwolennikiem lustracji nie tylko ze względów moralnych, ale przede wszystkim ze względów politycznych. Politycy nie mogą być szantażowani - powiedział senator Adam Bielan. - Jeśli było tak, że Lech Wałęsa współpracował z SB i nie chciał się do tej informacji przyznać w 1989 roku, to możemy spekulować, czy gdyby to ujawnił, to czy wygrałby wybory prezydenckie - dodał.
Zdaniem Bielana ludzie posiadający dowody mogli to wykorzystywać, ale zaznaczył, że nie wie, czy miał miejsce taki szantaż. - Prezydentura Lecha Wałęsy była dziwna, był moment, w którym zaczął wspierać tzw. lewą nogę, był moment, w którym zaangażował się w polityczne działania zmierzające do rozbicia prawicy. Przez jego działania SLD doszedł do władzy, bo prawica poszła do wyborów rozbita - powiedział.
- Nie może być tak, że w demokratycznej Polsce politycy mogą być szantażowani - stwierdził Bielan. - Kopie teczek polskich agentów były również w Moskwie i polscy politycy mogli być szantażowani - powtórzył.
Dokumenty u Kiszczaka
W czwartek IPN podał, że w dokumentach zabranych z domu gen. Czesława Kiszczaka znajduje się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976. Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Kiszczaka eksperta archiwisty są one autentyczne. Nie ma natomiast potwierdzenia, czy opisują stan faktyczny.
Wałęsa: popełniłem błąd, ale nie mogę ujawnić prawdy
W piątek nad ranem Lech Wałęsa, który przebywa w Wenezueli, na swoim mikroblogu napisał, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał słowo "sprawcy" i nie może ujawnić prawdy. Dodał, że wierzy, iż ten "człowiek-sprawca" ujawni prawdę. "Jeśli ten sprawca nie ujawni prawdy, będzie kłopot, ale ja wierzę, że to zrobi. Wierzę, że prawda się obroni" - podkreślił.
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24