Krzyki i ludzie w maskach Bolka, bohatera słynnej kreskówki, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, gdzie toczy się proces, jaki - za nazwanie agentem "Bolkiem" - wytoczył Krzysztofowi Wyszkowskiemu Lech Wałęsa. Sąd zaproponował mediacje. Rozprawę odroczono do 24 maja.
Przed salą, w której odbywała się w czwartek rozprawa, zebrało się kilkunastu zwolenników Wyszkowskiego. Część nałożyła na twarze maski z wizerunkiem Bolka ze znanego serialu animowanego i - gdy pojawił się Wałęsa, wykrzykiwała "Bolek, Bolek".
Ktoś z tej grupki próbował wręczyć byłemu prezydentowi maskę Bolka.
Po serii okrzyków były prezydent zwrócił się do zwolenników Wyszkowskiego słowami "Szczęśliwi jesteście?".
Potem, już w swoim biurze podenerwowany Wałęsa nazwał uczestników akcji "gówniarzami".
"Nadal pomawia"
Na rozprawie stawił się były prezydent. Nie było natomiast Wyszkowskiego. Były działacz Wolnych Związków Zawodowych rano przysłał zaświadczenie, w którym lekarz wykluczył jego udział w procesie przez najbliższy miesiąc.
Rozpoczynając rozprawę sędzia Ewa Tamowicz przypomniała, że proces nie jest pierwszym, w którym stronami są były prezydent i Krzysztof Wyszkowski. - Przy takim stanowisku stron wydaje się, że nie jest to proces ostatni - powiedziała sędzia pytając, czy - w takiej sytuacji, strony nie chciałyby rozważyć skierowania sprawy do mediacji.
Reprezentująca Wałęsę mecenas Ewelina Wolańska powiedziała, że zastanowi się ze swoim klientem nad tą propozycją. Dodała jednak, że Wyszkowski nie wykonał wyroku sądu, który wcześniej - w innym procesie - nakazał mu przeproszenie byłego prezydenta za nazwanie go "Bolkiem".
- Co więcej, pozwany nadal na blogu i w różnych wypowiedziach podtrzymuje swoje stanowisko i nadal pomawia powoda - powiedziała Wolańska.
"Musi przeprosić"
Wałęsa w czasie posiedzenia nie zabrał głosu w sprawie mediacyjnej propozycji sądu. Po posiedzeniu powiedział dziennikarzom, że jest za zgodą z Wyszkowskim, ale pod pewnymi warunkami. - Musi przeprosić, musi zaniechać podobnej działalności i wtedy, po chrześcijańsku, jestem gotów wybaczyć - powiedział b. prezydent.
Dodał, że Wyszkowski "zrobił mu więcej krzywdy, jak esbecja". - Ja nie mogę tego tak zostawić - powiedział dodając, że Wyszkowski "istnieje" i jest znany tylko dzięki oskarżaniu Wałęsy. - On ustawił się na takiej pozycji, bo nic innego nie potrafi - stwierdził były prezydent.
Nazwał "Bolkiem"
Proces dotyczy wypowiedzi Wyszkowskiego udzielonej dziennikarzom na korytarzu sądowym 14 grudnia 2007 r. B. działacz WZZ powiedział wtedy: - Lech Wałęsa był agentem, brał za to duże wynagrodzenie, robił to ochoczo, współpracował "całą gębą", nie ma remisu w tej sprawie.
Wałęsa domaga się od Wyszkowskiego przeprosin i wpłaty tytułem zadośćuczynienia 30 tys. zł na rzecz Fundacji "Sprawni inaczej" w Gdańsku.
Pozew w tej sprawie trafił do sądu w grudniu 2007 r. Wówczas sprawa została zawieszona do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia toczącego się wtedy pierwszego procesu o "Bolka". Proces ten zakończył się prawomocnym wyrokiem w marcu 2011 r.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie byłego prezydenta za wypowiedź w telewizji z 16 listopada 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".
Wyszkowski do dziś nie wykonał wyroku. Jak poinformowała w czwartek Ewelina Wolańska, uzyskała ona klauzulę wykonalności wspomnianego wyroku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP/Adam Warżawa