W Puszczy Knyszyńskiej, w sąsiedztwie unikalnych terenów przyrodniczych, objętych programem Natura 2000, powstał zakład przemysłowy, a dokładniej asfalciarnia. Powstał mimo, że pozwolenia na jego budowę nikt nie wydał. - Jest to ewidentna samowola budowlana - mówi Karina Kurzewska, dyrektor Wydziału Architektury Starostwa Powiatowego w Białymstoku. Tym nie przejmują się jednak właściciele zakładu. - To jest teren prywatny - mówią i bardzo nerwowo reagują na pojawienie się reportera TVN24.
Fabryka mas bitumicznych, czyli asfaltu powstała niedaleko wsi Studzianki. Jeszcze nie uruchomiona, ale już zbudowana - niezgodnie z prawem.
"To jest teren prywatny"
Reporter programu "Prosto z Polski" pojechał na miejsce z kamerą, by porozmawiać na ten temat z kierownikiem zakładu. Na miejscu pojawił się właściciel innej pobliskiej żwirowni i jego syn. - Nie wstydzę się tego, co tu zostało zbudowane - stwierdził. I dodał, że "to jest teren prywatny i nie wolno go fotografować".
Gdy, mimo tych słów, dziennikarze nie wyłączyli kamery, zagrożono im pobiciem. Na miejscu pojawiła się wezwana przez dziennikarzy policja. - Telewizja może filmować. Tu jest miejsce publiczne, ogólnodostępne. Dziennikarze mogą filmować z tego miejsca sobie, nawet żwirownię - powiedział funkcjonariusz.
"To nie pierwsza tego typu inwestycja"
Anna Brzozowska ze Studzianek, podobnie, jak jej sąsiedzi, jest zaniepokojona nielegalną inwestycją. Jak twierdzi, "taka fabryka to zagrożenie nie tylko dla mieszkańców wsi, ale także cios w agroturystykę, którą wielu próbuje się tutaj rozwijać".
- Tereny tutaj są objęte programem Naturą 2000. Tutaj jest teren ujęcia wody pitnej dla Białegostoku. Jak te tereny będą skażone, to jaką my będziemy mieć wodę i jakie będziemy mieć środowisko? - zastanawia się pani Anna.
I dodaje, że to nie pierwsza tego typu kontrowersyjna inwestycja w okolicach Studzianek. - Kilka miesięcy temu protestowaliśmy przeciwko składowaniu materiałów niebezpiecznych, dokładnie w tym miejscu, gdzie są te wyrobiska po żwirowni - opowiada Brzozowska.
"Będziemy temat prostowali"
Mieszkańcy Studzianek, broniąc się przed tego typu biznesmenami, po raz kolejny zorganizowali spotkanie wiejskie. Tym razem z przedstawicielami firmy, która wybudowała asfalciarnię.
- Chcemy, żeby powstał ten zakład, ale chcemy, żeby powstał zgodnie z prawem, dlatego przerwaliśmy tam roboty - zapewnia Paweł Zambrzycki, przedstawiciel inwestora odpowiadając na zarzuty dotyczące tego, że zakład nie dostał pozwolenia na budowę asfalciarni. Zambrzycki obiecał też, że "pracownicy, odpowiedzialni za to, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności". - We współpracy ze społeczeństwem, będziemy temat prostowali - mówił.
Zadecydują radni i burmistrz
Teraz o tym, czy asfalciarnia zostanie zalegalizowana i ruszy z produkcją, zadecydują między innymi radni i burmistrz. - Radni mogą nie wyrazić na to zgody - podkreślił Antoni Pełkowski, burmistrz Wasilkowa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24