Były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który w środę kilka minut po 12. przybył do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, po godzinie 19 opuścił budynek. Nie rozmawiał z dziennikarzami. Polityk zeznawał jako świadek w sprawie, w której jednym z podejrzanych jest były rzecznik prasowy MON Bartłomiej M.
W środę przez ponad siedem godzin przesłuchiwany był w tarnobrzeskiej prokuraturze były szef MON Antoni Macierewicz. Jak powiedział w środę wieczorem rzecznik prasowy tej prokuratury Andrzej Dubiel na konferencji prasowej, Macierewicz był przesłuchiwany w charakterze świadka.
- Przesłuchanie ma związek ze śledztwem nadzorowanym przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu dotyczącym działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Z uwagi na dobro toczącego się postępowania oraz z uwagi na tajemnicę śledztwa nie możemy ujawnić treści zeznań złożonych przez pana ministra - dodał.
Siedem godzin przesłuchania
Dubiel podkreślił, że przesłuchanie trwało kilka godzin, ale zostało zakończone. Oznacza to, że Macierewicz nie będzie już przesłuchiwany.
Rzecznik nie chciał odpowiedzieć na pytanie czy Macierewicz chętnie odpowiadał na pytania. W przesłuchaniu byłego ministra udział wzięli również adwokaci byłego rzecznika MON Bartłomieja M., którzy również mogli zadawać pytania Macierewiczowi.
Prokuratura w Tarnobrzegu prowadzi od grudnia 2017 r. śledztwo dotyczące niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.
Bartłomiej M. był rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony Narodowej w czasie, kiedy Antoni Macierewicz kierował tym resortem (lata 2015-2017). Sprawował również funkcję szefa gabinetu politycznego ministra.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu zarzuciła Bartłomiejowi M. oraz byłemu posłowi Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Zatrzymani przez CBA
Bartłomiej M. i Mariusz Antoni K. zostali zatrzymani w Warszawie 28 stycznia przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury. Oprócz nich CBA zatrzymało jeszcze cztery osoby: byłego członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Radosława O., dwóch byłych dyrektorów PGZ S.A. oraz byłą pracownicę Ministerstwa Obrony Narodowej, Agnieszkę M.
Bartłomiej M. i Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 złotych" - podał w komunikacie po ogłoszeniu zarzutów rzecznik prokuratury.
Od 30 stycznia Bartłomiej M. przebywa w areszcie. Trzymiesięczny areszt tymczasowy zastosował Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu, który przychylił się do wniosku prokuratury.
Natomiast wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu dla Mariusza Antoniego K. sąd nie uwzględnił. Zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportu.
Postanowienie to, na które prokuratura złożyła zażalenie, zostało utrzymane przez Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu w mocy.
Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe.
Pozostali zatrzymani
Pozostali z sześciorga zatrzymanych 28 stycznia przez CBA również usłyszeli zarzuty. Byłemu członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., byłemu dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. oraz byłemu dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu zastosował wobec nich trzymiesięczny areszt.
Prokuratura w Tarnobrzegu prowadzi od grudnia 2017 roku śledztwo dotyczące niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.
Autor: mjz\kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24