On po prostu wyrażał pewne swoje emocje - powiedział w "Faktach po Faktach" były premier, europoseł Włodzimierz Cimoszewicz (SLD), komentując skierowanie przez prokuraturę do sądu aktu oskarżenia przeciwko pisarzowi Jakubowi Żulczykowi, dotyczącego znieważenia prezydenta. - Tego typu oskarżenia są coraz bardziej absurdalne we współczesnym świecie - ocenił Cimoszewicz.
Pisarz i scenarzysta Jakub Żulczyk poinformował w poniedziałek wieczorem w mediach społecznościowych, że dowiedział się, iż Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko niemu. Zdaniem prokuratury miał znieważyć prezydenta Andrzeja Dudę w jednym z wpisów w mediach społecznościowych, nazywając go "debilem".
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia. Wskazał, że wypowiedź stanowiła krytyczną ocenę działań prezydenta - przekazała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej.
"Musieliby udowodnić w sądzie, że ten wspomniany autor, pisarz miał zamiar zniesławić Andrzeja Dudę"
Do tej sprawy odniósł się we wtorkowych "Faktach po Faktach" były premier i były prokurator generalny, a obecnie europoseł Włodzimierz Cimoszewicz (SLD).
Według niego "teoretycznie są do tego podstawy prawne", by kierować ją do sądu. - Ale warto sobie uzmysłowić ten fakt, że tego typu oskarżenia są coraz bardziej absurdalne we współczesnym świecie i przynoszą często całkowicie odwrotny skutek - ocenił Cimoszewicz. Jak mówił, "dzisiaj BBC nadała informację na ten temat, a więc ta informacja ma już wymiar światowy".
- Cały świat dowiedział się, że w Polsce oskarżono pisarza, który nazwał prezydenta po angielsku "moron", czyli po naszemu jakby "baran" - powiedział były premier i były prokurator generalny.
Jak wyjaśniał Cimoszewicz, prokuratorzy "musieliby udowodnić w sądzie, że ten wspomniany autor, pisarz miał zamiar zniesławić Andrzeja Dudę". - Będzie trudno im to udowodnić. Dlatego, że on musiałby chcieć rzeczywiście stwierdzić, że Duda jest - przepraszam, że to będę cytował - "debilem". On na pewno nie jest przekonany, że Duda jest "debilem" - powtórzył.
- On po prostu wyrażał pewne swoje emocje - ocenił gość "Faktów po Faktach".
"Były to działania bezprawne"
Cimoszewicz mówił również o wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który orzekł, że rząd nie miał prawa przekazać Poczcie Polskiej danych obywateli potrzebnych do organizacji wyborów korespondencyjnych w maju zeszłego roku. Stwierdził nieważność decyzji ministra cyfryzacji w tej sprawie.
- Nie jestem tym zaskoczony, to było dosyć oczywiste. Mamy w końcu obowiązujące prawo chroniące dane osobiste. (…) Poczta Polska nie jest instytucją upoważnioną do uzyskiwania tego typu danych o 31 milinach dorosłych obywateli, w związku z tym były to działania bezprawne - ocenił gość "Faktów po Faktach".
Zauważył, iż "sąd stwierdził, że Poczta w ogóle nie mogła przeprowadzać wyborów i premier (Mateusz Morawiecki) i pan (Jacek) Sasin, którzy w tym zakresie podejmowali działania, działali bez podstawy prawnej".
WSA w Warszawie już raz zajmował się organizacją wyborów kopertowych. We wrześniu zeszłego roku sąd uznał, że decyzja premiera o poleceniu poczcie organizacji wyborów była nieważna i rażąco naruszała prawo. Także teraz, w sprawie przekazania poczcie danych obywateli, RPO argumentował, że decyzja premiera zlecająca organizację wyborów poczcie "została wydana z rażącym naruszeniem prawa".
"Ta prokuratura jest rządowa i ta prokuratura swoich nie dotknie"
Co powinno wydarzyć się teraz w tej sprawie? - Trudno mi jest wyobrazić sobie, żeby prokurator generalny, będący członkiem rządu danego premiera, podjął działania zmierzające do posadzenia go. Ale powinien powiedzieć premierowi, że sytuacja jest krańcowo poważna, że powinien on być pociągnięty do odpowiedzialności karnej i że powinien podać się teraz do dymisji, aby umożliwić wymiarowi sprawiedliwości normalne funkcjonowanie - ocenił Cimoszewicz.
- Ale przecież wiemy, że tak się nie stanie - dodał. Jego zdaniem "ta prokuratura jest rządowa i ta prokuratura swoich nie dotknie".
- Tylko, że tego typu przestępstwa tak szybko się nie przedawniają. W moim przekonaniu, gdy chodzi o tę konkretną sprawę, o jakiej w tej chwili mówimy (…), Morawiecki i Sasin powinni stanąć przed sądem za przekroczenie uprawnień, mające ogromne konsekwencje finansowe - mówił europoseł.
Decyzję o przekazaniu Poczcie Polskiej danych z bazy PESEL Polaków uprawnionych do głosowania podjął 22 kwietnia zeszłego roku minister cyfryzacji. To właśnie poczcie rząd zlecił organizację tak zwanych wyborów kopertowych, czyli korespondencyjnych wyborów prezydenckich. Poczcie przekazano imiona, nazwiska, numery PESEL i adresy zameldowania dorosłych Polaków uprawnionych do głosowania.
Decyzję ministra cyfryzacji zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich, argumentując, że rząd nie miał prawa udostępniać tych danych, a poczta nie miała podstaw prawnych, by organizować wybory. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację RPO i w wyroku z 26 lutego tego roku stwierdził bezskuteczność tej decyzji. We wtorek sąd sporządził jego uzasadnienie. Dotarł do niego reporter TVN24 Michał Tracz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wybory, które się nie odbyły. Sąd: minister nie miał prawa udostępnić danych poczcie >>>
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24