Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar odwiedził tak zwany ośrodek dla bestii w Gostyninie, gdzie przetrzymywany jest między innymi Mariusz Trynkiewicz, który trafił tam po odbyciu wyroku za zabójstwo czterech chłopców. O tej wizycie Bodnar opowiadał w czwartkowej "Rozmowie Piaseckiego". - W każdym z oddziałów spotykałem się z tymi, którzy chcieli się spotkać, czyli z większością osób - mówił rzecznik. Dodał, że Trynkiewicz był na spotkaniu.
Do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie trafiają sprawcy najpoważniejszych przestępstw, którzy odbyli karę więzienia, ale w opinii dyrektorów zakładów karnych powinni być nadal izolowani, gdyż z powodu preferencji seksualnych lub zaburzeń osobowości mogą popełniać kolejne przestępstwa.
"Powstaje pytanie, dlaczego te osoby w ogóle tam trafiają i dlaczego stamtąd nie wychodzą"
Ośrodek ten jest nazywany "ośrodkiem dla bestii".
- Nie lubię tego określenia "bestie", bo ono z założenia pozbawia ludzkiej godności - mówił Bodnar w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl.
- Ośrodek był tworzony dla 10-20 osób, przede wszystkim tych, którzy zostali skazani na karę śmierci, która później została zmieniona na 25 lat więzienia. Odbyli całą karę i był problem, pytanie, co z nimi zrobić. Obecnie w ośrodku jest 65 osób - podkreślił Bodnar.
Jak ocenił, "opiniowanie o tym, czy istnieje wysokie niebezpieczeństwo", które mogą spowodować osadzeni, "to jest zawsze prognozowanie przyszłości".
- W przypadku ośrodka w Gostyninie mamy już nawet tam osoby przebywające, co do których sam ośrodek mówi, że widzi prognozę pozytywną i opiniuje o tym, że nie ma potrzeby, żeby siedzieli dalej. Ale później sąd się z tym nie zgadza - wskazywał rzecznik praw obywatelskich.
Dodał, że "powstaje pytanie, dlaczego te osoby w ogóle tam trafiają i dlaczego stamtąd nie wychodzą".
- Moim zdaniem bierze się z przemieszania strachu i populizmu. Populizm oznacza, że jeżeli by osoba wyszła i popełniła jakikolwiek czyn, to później zaczynamy szukać, kto jest temu winny i kto dopuścił do tego, że ta osoba wyszła na wolność. Społeczeństwo osądza, za pomocą gazet mówi: "o, to ten dopuścił do wypuszczenia". To powoduje takie nastawienie, że lepiej niech sobie tam siedzą, niech nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, że coś się ewentualnie stanie - wyjaśniał Bodnar.
"Spotykałem się z tymi, którzy chcieli się spotkać, czyli z większością osób"
Relacjonując przebieg swojej środowej wizyty, powiedział, że w ośrodku panuje "bardzo przygnębiająca" atmosfera. - Te osoby nie wiedzą, jaka jest ich przyszłość, czy są tam dożywotnio, czy krócej, czy będą mieli szansę wyjść - wyliczał rzecznik praw obywatelskich.
Powiedział też, że na jego spotkanie z osadzonymi przyszedł też Mariusz Trynkiewicz. - Akurat nie zadawał żadnego pytania - zaznaczył Bodnar.
Jak przekazał, w Gostyninie odwiedził po kolei cztery oddziały. - W każdym z oddziałów spotykałem się z tymi, którzy chcieli się spotkać, czyli z większością osób - powiedział.
- To, co tam najbardziej doskwiera, to jest ich status prawny, bardzo zróżnicowany. Są z różnych kategorii osób, które tam trafiały - wyjaśniał. - Po drugie, ten ośrodek jest nieuregulowany, jak trzeba. Powinna być ustawa, która daje delegację do wydania porządnego rozporządzenia i określa się precyzyjnie ich prawa i obowiązki. Tam wszystko jest regulowane wewnętrznie, na podstawie wewnętrznego regulaminu przyjętego przez dyrektora ośrodka - wskazał rzecznik praw obywatelskich.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: rpo.gov.pl