ABW niezgodnie z prawem korzysta z poufnych informacji zebranych przez funkcjonariuszy wywiadu skarbowego - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna". W ten sposób ABW miałaby pozyskiwać informacje o przedsiębiorcach, którzy nie są objęci żadnym postępowaniem.
Wywiad skarbowy to jedna z najbardziej tajemniczych polskich instytucji. Powstał, aby zdobywać dowody na najpoważniejsze przestępstwa podatkowe, pranie brudnych pieniędzy i korupcję urzędników. Nie prowadzi jednak śledztw. Zajmuje się jedynie tzw. pracą operacyjną (inwigilacja, instalowanie podsłuchów, śledzenie podejrzanych i werbowanie tajnych współpracowników).
A dodatkowo ma niemal nieskrępowany dostęp do tajemnicy skarbowej, co daje wywiadowi przewagę nad policją czy ABW. Służby te, aby poznać dochody np. właściciela dużej firmy, muszą mieć na to zgodę sądu.
Poufna notatka
Okazuje się jednak, że nie zawsze. Świadczy o tym tajna notatka, która pochodzi z marca 2008 r., a do której dotarł "Dziennik Gazeta Prawna". Stworzył ją jeden z funkcjonariuszy wywiadu skarbowego. Opisuje w niej sytuację, w której oficer ABW zażądał od niego poufnej informacji z baz danych Ministerstwa Finansów.
- Odpowiedziałem, że nie mam możliwości sprawdzenia danej osoby... dlatego, że powyższa osoba nie występuje w rozpracowaniu operacyjnym - napisał funkcjonariusz w notatce. To oznacza, że osoba, o której informacji oczekiwała ABW, w ogóle nie była w kręgu podejrzeń. Według informacji "DGP" chodziło o urzędnika państwowego z przeszłością w biznesie.
Pracownik wywiadu początkowo odmówił przekazania ABW tych informacji. Ale potem został w tej sprawie wezwany do swojego przełożonego, czyli ówczesnego szefa wywiadu skarbowego Wojciecha Kilińskiego, który miał nakazać funkcjonariuszowi, by natychmiast spełnił żądanie ABW - czytamy w "DGP".
Poza kontrolą
Czy był to jednostkowy przypadek? - Często słyszałem o podobnych sytuacjach. Gdy rozmawiamy między sobą, powtarzamy, że jesteśmy przybudówką ABW - uważa rozmówca gazety z resortu finansów.
Problem w tym, że wywiad skarbowy jest praktycznie poza kontrolą. Jako jedyna służba nie podlega speckomisji. Zgodnie z prawem nadzoruje go sejmowa komisja finansów publicznych. Jednak posłowie z tej komisji najczęściej nie mają certyfikatu dostępu do tajemnic państwowych.
W praktyce przekreśla możliwość uzyskania wiedzy od wezwanego przez nich szefa wywiadu skarbowego. Gdyby oczywiście komisja w ogóle go wezwała. Ponieważ nie ma kontroli, nie wiadomo, ile rozpracowań operacyjnych prowadzi wywiad skarbowy, ile podsłuchów zainstalował i jakie są realne efekty pracy blisko trzystu zatrudnionych tam wywiadowców.
- Brak parlamentarnej kontroli jest ogromnym błędem, który może rodzić poważne nadużycia w tej służbie, i luką w naszej demokracji - twierdzi poseł Marek Biernacki z Platformy Obywatelskiej, który nadzoruje powstawanie ustawy o czynnościach operacyjnych służb. Zapowiada, że dziurę w przepisach załata ta właśnie ustawa.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24