Prywatne przedszkole lub opiekunka do dziecka - tylko taki wybór pozostał rodzicom 3 i 4-latków. Dla pociech w tym wieku teoretycznie powinno być miejsce w placówkach publicznych. Zajęły je jednak 6-latki, które na ten rok zostały w przedszkolach, bo szkół nie zdążono na tę okoliczność przygotować, informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Gmina, w myśl wprowadzonej reformy oświatowej, nie może odmówić przyjęcia do przedszkoli 5 i 6-latków. W rezultacie brakuje miejsc dla dzieci najmłodszych - czytamy w gazecie. Sześciolatki miały trafić w tym roku już do szkół, te jednak nie zostały jeszcze na to przygotowane.
- Sześciolatki i pięciolatki traktujemy priorytetowo. Nie przyjęliśmy 430 młodszych dzieci, czyli ok. 20 proc. zgłoszonych - powiedziała "DGP" Barbara Froelich z Urzędu Miasta Bydgoszczy. Jak sprawdziła gazeta, najgorsza sytuacja jest w małych miejscowościach, gdzie skala odmów sięga 70 proc.
Rodzicu, masz prawo do odszkodowania
Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz i prezes Związku Gmin Wiejskich RP, nie ma wątpliwości, że zamieszaniu winny jest rząd. - Jeśli [rząd - red.] chciał, by 6-latki chodziły do szkół i nie blokowały miejsc w przedszkolach, powinien dać na to pieniądze - mówi Olszewski.
Bitwa o przedszkola nie jest jednak przegrana. Prawnicy zapewniają, że miejsce w nich, to konstytucyjne prawo rodziców. - Ci, którzy czują się poszkodowani, niech skarżą gminę - radzi w gazecie dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt w Uniwersytecie Jagiellońskim. Rodzic może także domagać się od państwa odszkodowania za poniesione straty, np: konieczność skorzystania z usług niani lub prywatnego przedszkola.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu