Prokuratura w ogniu krytyki w związku ze śledztwem ws. śmierci małej Madzi. Komentatorzy wytykają w tej sprawie śledczym liczne błędy. Przyjrzał się im reporter programu "Czarno na białym".
Był 25 stycznia, cala Polska zaangażowała się w poszukiwanie małej Magdy. Prokurator z Sosnowca po raz pierwszy wysłuchał wersji wydarzeń matki.
Krótko mówiąc 22-letnia dziewczyna wyprowadziła w pole i psychologa i prokuratora Ryszard Kalisz
- Krótko mówiąc 22-letnia dziewczyna wyprowadziła w pole i psychologa i prokuratora - mówi TVN24 prawnik i polityk SLD Ryszard Kalisz.
Dla Jana Gołębiowskiego, doświadczonego psychologa pracującego na potrzeby policji, w całej sprawie było wiele symptomów, których zdawali się nie dostrzegać śledczy. Jednym z nich było to, że kobieta mówiła o dziecku w czasie przeszłym. - Nie mówiła w czasie teraźniejszym, tylko cały czas mówiła jaka ta Madzie, jaka ta córka była. Więc użycie formy przeszłej mnie uderzyło - tłumaczy Gołębiowski.
Nie mówiła w czasie teraźniejszym, tylko cały czas mówiła jaka ta Madzie, jaka ta córka była. Więc użycie formy przeszłej mnie uderzyło. profiler Jan Gołębiowski
Co więcej, opowieść mamy Magdy była podawana w sposób "sztywny", pełny detali, nazw ulic, których - zdaniem Gołębiowskiego - człowiek nie pamięta na co dzień tak szczegółowo. - Tak jakby specjalne chciała uwiarygodnić nadmiarem sztywnych detali - mówi profiler.
Kluczowe dni
Mijały kolejne dni, sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Wciąż jednak jedynym kierunkiem prowadzonego śledztwa było uprowadzenie dziewczynki. - Stracenie tego czasu musiało wpłynąć na utratę części dowodów - ocenia dziennikarz śledczy "Polityki" Piotr Pytlakowski.
Blisko dwa tygodnie to czas kiedy ci, którzy mieli jakikolwiek związek z tą sprawą mogli pozbyć się obciążających dowodów. W zacieraniu wszelkich śladów pomagała też natura, bo wciąż szukano żywego dziecka, aż do słynnego nagrania, w którym matka przyznała się do upuszczenia Madzi.
- Rutkowski pomógł prokuraturze. Mówię to trochę wbrew sobie, bo nie popieram działań tego detektywa, ale w tej sprawie niewątpliwie to jest jego zasługa, że ta kobieta się złamała - komentuje Pytlakowski.
Nie byli specjalnie zainteresowani?
W nocy z 2 na 3 lutego nikt jeszcze nie wiedział, że w miejscu, które wskazała matka, nie będzie zwłok dziewczynki. - Czekali tam dziennikarze, czekał tam Rutkowski, jakaś policja z prewencji, natomiast ekipa śledcza pojawiła się dopiero po kilku godzinach. A nie mieli daleko. To świadczy, że ta grupa, która prowadziła to dochodzenie, nie była specjalnie zainteresowana tym wszystkim - ocenił dziennikarz śledczy "Polityki".
W pierwszej połowie lutego odbyła sie przedostatnia konferencja prasowa prokuratury w Katowicach. Kilka dni temu prokuratura zabrała głos po raz kolejny. - Badane są różne wersje, w tym ta, że została ona pozbawiona życia w wyniku celowego i zaplanowanego działania osób trzecich. Istnieje prawdopodobieństwo współudziału osób trzecich co najmniej w ukryciu zwłok dziecka oraz w dalszych działaniach zmierzających do uniknięcia odpowiedzialności karnej przez sprawców lub sprawcę - poinformowała prok. Marta Zawada-Dybek.
Śledczy twierdzili, że nie powiedzieli w sprawie niczego nowego. Po co więc konferencja? - Presja opinii publicznej i presja mediów miała duży wpływ. Natomiast policja ani prokuratura nie są takimi instytucjami, które powinny takiej presji ulegać. Oni tutaj ulegli. Stracili kontrolę nad przepływem informacji i przebiegiem wydarzeń - ocenia Jan Gołębiowski.
- Albo takie wiadomości przedstawia się opinii publicznej, po czym się natychmiast stawia zarzuty albo nie mówi się nic - dodaje prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW.
- Ogłoszono z pewnym naciskiem, że są też badane tropy zabójstwa dziecka. Wskazując jednoznacznie, że osobami podejrzanymi jest najbliższa rodzina. To jakby wydanie wyroku bez sądu. Tych ludzi od razu umieszczono na liście zbrodniarzy - wtóruje Pytlakowski.
Prokurator Generalny nie dopatrzył się jednak żadnych błędów w związku z konferencją śledczych z Katowic.
Przecieki
Kolejną kwestią są przecieki ze śledztwa. Media podały w ubiegłym tygodniu, że z komputerów rodziców dziewczynki ktoś miał sprawdzać ceny małych trumien, informacje o objawach zaczadzenia, śledczy mieli znaleźć też kartkę z powodami, dla których warto pozbyć się dziecka.
Ogłoszono z pewnym naciskiem, ze są też badane tropy zabójstwa dziecka. Wskazując jednoznacznie, że osobami podejrzanymi jest najbliższa rodzina. To jakby wydanie wyroku bez sądu. Tych ludzi od razu umieszczono na liście zbrodniarzy. dziennikarz śledczy "Polityki" Piotr Pytlakowski
- Konieczne jest przeprowadzenie odrębnego postępowania dotyczącego właśnie wspomnianego przecieku - mówi Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej. - Oczywistym jest, że prokuratorzy uznali, że informacje, które pojawiły się w obiegu medialnym pojawiły się ze szkodą dla tego postępowania - dodaje.
Pozostaje pytanie, czy tych szkód nie jest dziś zbyt dużo, żeby uratować śledztwo. - Widać marną kondycję psychiczną matki Magdy i tu jest pewna szansa dla śledczych, że ta kobieta po raz kolejny pęknie, zmieni front, złoży inne zeznania - uważa Pytlakowski. - Być może oni na to liczą. Być może trzeba ją częściej przesłuchiwać i dociskać pytaniami. Ale po to, żeby dociskać pytaniami, trzeba umieć te pytania zadać - dodaje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24