Panuje jednomyślność pod jednym względem: świat jest w kryzysie. Jutro niepewne i nie wiadomo, co nas czeka. W tej sprawie jesteśmy zgodni. Trzeba być nieostrożnym wariatem, żeby głośno mówić co innego, na przykład, że nie takie tarapaty świat przeżywał i jakoś z nich wychodził.
Gałczyński napisał nawet o tym wierszyk, spopularyzowany w kabarecie Olgi Lipińskiej. Nie pamiętam, kto śpiewał, że wszystko już było. Jestem podobnego zdania i dawałem temu wyraz. Czasy są smutne i głupie, ale nie ma co histeryzować. Bywało gorzej i właśnie o tym, że bywało gorzej, a nasi rodzice dali radę, przetrwali, mam zamiar pisać. Natomiast mam wrażenie, że zbyt łatwo przyzwyczailiśmy się, że jutro jest lepsze niż wczoraj. Tak bywa, ale stan taki nie trwa wiecznie. A na dodatek bardzo rzadko wszystkim poprawia się równocześnie. Przykład pierwszy z brzegu: Polska i Ukraina. U nas sprawy idą nie najgorzej, a naszym sąsiadom wiatr historii ciągle wieje w oczy.
Kilkadziesiąt lat temu rozmawiałem na ten temat z Janem Karskim. Ten mądry człowiek, kiedy na jego oczach pogrążałem się w modnym pesymizmie, spokojnie przytoczył kilka argumentów przeciw, a zaczął od niepodważalnego faktu na rzecz tezy, że jest lepiej niż było: przeciętny człowiek żyje dłużej niż kiedyś. Wysłuchałem grzecznie, ale pomyślałem: stary profesor widział w życiu tyle okropności, że byle co mu nie zaimponuje. W tej sytuacji zacząłem szukać w książkach i w ten sposób natrafiłem na kilku niepoprawnych optymistów. Nie było ich wielu, więc pozwolą Państwo, że kilka ich spostrzeżeń zacytuję. Na przykład, co pisał Rafał Malczewski w książeczce o Zakopanem, zatytułowanej "Pępek świata".
Malczewski opowiada w tych spisanych w Kanadzie w czasie II wojny światowej wspomnieniach, sypiąc przy okazji anegdotami, jak mała, zabita deskami podhalańska wioszczyna - nomen omen Zakopane – dorobiła się tytułu "letniej stolicy Polski". Kraju wprawdzie zacofanego gospodarczo, jednak niepozbawionego wyższych aspiracji. Malczewski pisze, jak wyglądała ta - pożal się Boże - stolica i w jakim była nastroju w przededniu I wojny światowej, czyli tuż przed jedną z wielu katastrof, jakie - do owych czasów - świat przeżył. "Nikt nie przypuszczał - czytamy w "Pępku świata" - że za parę lat jeden z letników poronińskich (chodzi o Lenina, który dorobił się tam nawet pomnika - przyp. M.W) zdmuchnie carat (...) przy pomocy Dzierżyńskiego. Rodziły się nowe ojczyzny. Za rządy chwytali amatorzy". Czy nie przypomina to obecnych czasów?
Dziś jedno z najpotężniejszych mocarstw w historii na naszych oczach traci siłę i znaczenie. Co gorsze, według rozpowszechnionej szeroko opinii, rządzi tym mocarstwem nieprzewidywalny amator, po którym spodziewać się można najdziwniejszych głupstw. Na to mówię: podobnie musiała prezentować się przyszłość ludzkości w roku 1918 i tak to widzieli wielcy pisarze, że wspomnę Tomasza Manna i "Czarodziejską Górę". Zmiana wisiała w powietrzu, ale szeroka publiczność nie przyjmowała jej do wiadomości. Do dziś trwają spory: dlaczego? Dla wygody? Z głupoty? Czy przyczyną było lekkomyślne przekonanie, że jakoś to będzie?
Trzymajmy się jednak przykładów i czasów nam bliższych. Lato 1939 roku, w Polsce. Wtedy też zmiana wisiała w powietrzu. Hacha jako zainstalowany przez Hitlera prezydent rządził już w Czechosłowacji, a Polacy, jeśli wierzyć bogato dziś cytowanym wspomnieniom, beztrosko moczyli nogi w Bałtyku. Świadczy to o tym, że traumy się naszych rodziców nie imały, czyli nie pękali z byle powodu. Mimo że wedle wszelkich danych mieli gorzej niż my obecnie.
Czyli: Polaku nie histeryzuj. I do tego tylko chciałem wezwać.
INNE FELIETONY MACIEJA WIERZYŃSKIEGO
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Autorka/Autor: Maciej Wierzyński
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24