Rydz-Szczygły w paszczy Rosomaka

Zajrzeliśmy do ostatniego numeru „Polski Zbrojnej” i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom – na zamieszczonym zdjęciu widać, jak naczelny wódz naszego wojska „Rydz-Szczygły” osobiście testuje Rosomaka. A nawet przeprawia się przy jego pomocy, przez jezioro na poligonie w Wędrzynie - pisze "Trybuna".

Według dziennika, po testach w Wędrzynie okazało się, że Rosomak nie tylko pływa, ale też jeździ, strzela, a jego pancerz spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa. Coś takiego! Przecież miały być przekręty przy zakupie nieprzydatnego sprzętu, miały przy tym kombinować Wojskowe Służby Informacyjne, a sam Macierewicz poświęcił Rosomakowi cały 8-stronicowy rozdział swojego raportu, pod wymownym tytułem: „Nieprawidłowości związane z osłoną przetargu na Kołowy Transporter Opancerzony”.

Tymczasem po miesiącach nagonki, mianowany przez Szczygłę redaktor naczelny wojskowej gazety pisze: „A jednak ma pancerz – chciałoby się sparafrazować słowa Galileusza po przeprowadzonych niedawno testach dodatkowego KTO Rosomak”.

Pamięć mamy dobrą i pamiętamy, jak jeszcze w lutym br. ówczesny wiceminister obrony Antoni Macierewicz przedstawił w swoim raporcie Rosomaka jako kupę złomu, a przetarg na transporter opisał jak polityczny thriller.

MON przyznał w końcu, iż Rosomaki nie są szmelcem, tylko bardzo nowoczesnym środkiem transportowo-bojowym. Tylko po co był ten cały cyrk i kto z kogo chciał zrobić idiotę? Skoro więc jest tak, jak napisał organ prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, to kto ogłosi teraz, że oskarżenia pod adresem ludzi, którzy przeprowadzili przetarg na Rosomaka zostały z prokuratury wycofane?

Źródło: Trybuna

Czytaj także: