Jak informuje "Dziennik", PiS kupi u koalicjantów poparcie dla reformy Gilowskiej rezygnacją z obniżenia składki rentowej. PiS, Samoobrona i LPR podczas rozmów o zmianach w programie koalicji będą się zastanawiać nad tym, na co znajdą się pieniądze w przyszłorocznym budżecie
LPR i Samoobrona już szykują prezenty dla emerytów, rodzin wielodzietnych i pracowników - kosztem części reformy finansów Zyty Gilowskiej. Wicepremier wydaje się być pogodzona z tymi planami.
Janusz Maksymiuk z Samoobrony przyznaje wprost, skąd mają pochodzić środki na realizację nowych pomysłów: "Na pewno Samoobrona nie zgodzi się na obniżenie składki rentowej po stronie pracodawców" - deklaruje w rozmowie z "Dziennikiem".
Samoobrona zgadza się na to, by zgodnie z przygotowywanym projektem ustawy od 1 lipca tego roku wynagrodzenia wszystkich pracujących wzrosły dzięki zmniejszeniu składki rentowej o 3 pkt proc.
Ten sam projekt zakłada, że od 1 stycznia 2008 r. składka zostanie obniżona o kolejne 4 punkty (po dwa punkty po stronie pracodawcy i pracownika). I tu Samoobrona mówi: nie. Bez składki w budżecie państwa pozostanie ok. 17 mld zł, które będzie można wydać na partyjne prezenty dla elektoratu - czytamy.
W poniedziałek premier Jarosław Kaczyński dał do zrozumienia, że ta kwestia zostanie poddana dyskusji. Anonimowy urzędnik resortu finansów przyznaje jednak w rozmowie z gazetą, że na tym pomyśle Gilowskiej został już postawiony krzyżyk.
Głównym tematem rozmów z koalicjantami ma być uzyskanie poparcia dla wszystkich projektów znajdujących się w pakiecie nazywanym reformą finansów publicznych.
Ubiegłotygodniową informację o renegocjacji umowy koalicyjnej powiązano ją ze zbliżającym się wyborem prezesa NIK. Niektórzy posłowie PiS przekonywali - pisze "Dziennik", że to wstęp do szykowanych przez PiS wyborów.
Także koalicjanci są przekonani, że do wcześniejszych wyborów nie dojdzie. "Wyniki na Podlasiu uspokoiły PiS" - twierdzi Wojciech Wierzejski (LPR). "PiS nie opłaca się teraz iść na wybory, bo ma koniunkturę i spokojnie utrzyma notowania jeszcze przez dwa lata, a teraz pewnie oddałoby władzę" - tłumaczy minister Krzysztof Filipek z Samoobrony.
Pewność koalicjantów zachęca ich więc do budżetowych harców - uważa "Dziennik".
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl