Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, zapytany przez "Dziennik" co zamierza zrobić w związku z zapowiedzią strajkujących lekarzy, że zwolnią się z pracy i zaczną przyjmować chorych tylko odpłatnie, odparł, że w Polsce leczenie na zasadach prywatnych praktyk jest dozwolone i nie zamierza w to ingerować.
- A postulatów lekarzy i tak nie spełnimy, podkreślił Piecha. - Jestem przeciwnikiem tego, by lekarze nie dzielili się na dobrych i złych, tylko takich za pięć tysięcy brutto oraz siedem i pół. Lekarze chcą systemu wziętego wprost z gospodarki nakazowo-rozdzielczej i są niekonsekwentni. Z jednej strony chcą, by rząd dał im swobodę, z drugiej chcą gwarancji osobnego strumienia pieniędzy tylko na podwyżki, w myśl zasady z PRL: „Czy się stoi, czy się leży”.
- To jak pan chce powstrzymać falę strajków?, pyta "Dziennik". - Spektakularnego przełomu nie będzie, bo nie będzie podwyżek, odpowiada wiceminister. - Uruchomiliśmy dodatkowo 850 mln zł, z tego 600 mln trafi do szpitali. W niektórych szpitalach zawieszono strajki, bo dyrektorzy już policzyli dodatkowe pieniądze i spełnili częściowo postulaty lekarzy. Protesty utrzymują się w szpitalach najbardziej zadłużonych. Tam dyrektorzy robią to, co najłatwiejsze: pokazują palcem na NFZ i ministerstwo jako tych, którzy mają rozwiązać problemy. Oczywiście, ministerstwo będzie zwiększać pieniądze na ochronę zdrowia. W przyszłym roku będzie to prawie o 6 mld zł więcej. Nie chcemy jednak, by beneficjentami byli tylko pracownicy służby zdrowia, bo ochrona zdrowia nie jest dla nich, tylko dla pacjentów.
Piecha zapowiada, że nie będzie dzielenia pacjentów w szpitalach na lepszych, leczonych za dopłatą, i gorszych, których na to nie stać. Będzie dokładnie opisane, jaki standard należy się wszystkim chorym w ramach ubezpieczenia. Wtedy dopiero będzie można wprowadzić prywatne ubezpieczenia.
Źródło: "Dziennik"